Nathan Hope: Wymyślił selfie, nie chce o tym mówić
Dziennie robionych jest ponad 2,4 miliarda różnych zdjęć. Dla porównania, w 1960 r. powstawało ok. 3 mld zdjęć… w ciągu roku. Co więcej, dziś co kilka minut robionych jest więcej zdjęć, niż w całym XIX wieku! Większość z nich to selfie.
Nathan Hope był typowym australijskim chłopakiem. Chodził do college’u, lubił imprezować. Na 21. urodzinach kolegi przesadził z alkoholem, potknął się na schodach i wylądował... na wargach. Wybił sobie zęby, potrzebnych było kilka szwów.
Parę dni później, 13 września 2002 roku, szukał na forum internetowym porad, czy liżąc swoje wargi sprawi, że szybciej się zagoją. Właśnie w tym wpisie ze zdjęciem (nie miało to jednak nic wspólnego z dzisiejszym zbieraniem lajków) miało po raz pierwszy paść to słowo: "Przepraszam za fokus, ale to było selfie".
Dlaczego go użył? Należy pamiętać, że australijski angielski jest dość specyficzny i obfity w charakterystyczne zdrobnienia. Tam wszyscy skracają. "Barbecue" to "barbie", strażak ("fire officer") to "firie", a Australijczyk ("Australian") to po prostu "Aussie".
Po ogłoszeniu słowa "selfie" słowem roku 2013, australijski dziennik ABC postanowił znaleźć jego prekursora, prosząc czytelników o kontakt. Udało się!
- Trudno mówić o tym, że ukułem to słowo. To było charakterystyczne dla naszego slangu w tamtym czasie, właśnie tak mówiliśmy na zdjęcie zrobione samemu sobie.
Skąd taka skromność u Hope'a? Może stąd, że przez te 8 lat słowo selfie nie istniało w przestrzeni publicznej.
Sam fenomen zdjęć robionych samemu sobie jest nieco wcześniejszy. Po roku 2000 zdjęcia typu selfie (choć nierobione smartfonem), często z wykorzystaniem lustra, były popularne w serwisie MySpace. Zaskakiwać może fakt, że w pierwszych latach działalności Facebooka, jego użytkownicy uważali selfie za obciach! W portalu społecznościowym Marka Zuckerberga dominowały bowiem bardziej eleganckie, wykadrowane zdjęcia profilowe, robione przez kogoś innego.
- Według najnowszych szacunków, około 70 proc. zdjęć profilowych na naszym portalu to właśnie selfie. Od 2010 roku możemy już mówić o powszechnym wykorzystaniu selfie, również na Facebooku. Przestało to być zdjęcie niedoszłego artysty bądź studentki w toalecie - mówi Clara Bizien z francuskiego portalu ZaadoptujFaceta.pl.
Niektórzy mówią wręcz o "kulturze selfie", w której dziś żyjemy. Wiążą to niekiedy z pojęciem jaźni odzwierciedlonej Charlesa Cooleya. To, jak się postrzegamy, nie wynika z tego, kim jesteśmy, lecz raczej z naszych wyobrażeń o tym, jak postrzegają nas inni, twierdził amerykański socjolog już w XIX i XX wieku. Stwarza to pewne zagrożenia.
- Coraz częściej zdarza się, że młodzi ludzie nawzajem krytykują swoje zdjęcia, obrzucając się wyzwiskami. Niekiedy takie zachowania doprowadzają do tragedii - przypomina Adamczyk-Musiał. Z drugiej strony, badania Uniwersytetu Birminghamskiego, za którymi stoi dr David Houghton, pokazują, że 65 proc. młodych osób uważa, że ich selfie w social mediach pomagają im wzmocnić swoją pewności siebie. Dla 40 proc. ważne jest też "prezentowanie światu swojej najlepszej twarzy".
Oczywiście pierwszych selfie można by dopatrywać się w autoportretach malowanych już w XIV w p.n.e. Upowszechnione zostały w średniowieczu. Vincent van Gogh między 1886 a 1889 namalował aż 37 autoportretów.
Jeśli chodzi o samo-fotografię, pionierem był chemik Robert Cornelius w 1839 roku. Przez minutę bez ruchu pozował przed jodowaną, srebrną tabliczką, w międzyczasie szybko wymieniając obiektyw.
Na początku XX w. popularne wśród arystokracji było robienie sobie zdjęć z lustra (trudno oczywiście przyrównywać tę modę do dostępności i popularności dzisiejszego selfie). Wielka księżna Anastazja Nikołajewna Romanowa, najmłodsza córka cara Mikołaja II (ostatniego władcy Imperium Rosyjskiego) i Aleksandry Fiodorowny, tak wspominała taką fotografię:
"Zrobiłam sobie zdjęcie patrząc w lustro. Było naprawdę ciężko, gdyż moje ręce całe drżały!". Nic dziwnego - Romanowna musiała przez pewien czas utrzymać aparat ważący ok. 2 kg.
Dziś niezłe jakościowo zdjęcia są w zasięgu kieszeni.
- To właśnie dostępność smartfonów oraz szerokopasmowego Internetu stanowią o popularności selfie - uważa Clara Bizien.
Niewątpliwie dobrze pamiętać jednak o radzie warszawskiej psycholożki Agnieszki Adamczyk-Musiał:
- Warto zachować umiar w dobie, w której internet staje się czasem ważniejszy, niż rozmowa w cztery oczy.
I choć trudno w przypadku selfie mówić o jakimś wielkim odkryciu, jedno jest raczej pewne: dobrze czasem upaść ze schodów