Nie stać go już było na pięć kochanek

Przyszedł kryzys, więc wpadł na pomysł, że wybierze jedną a resztę zostawi. Jak to się skończyło?

Za siedmioma górami i siedmioma lasami żył mężczyzna, który był tak bogaty, że mógł sobie pozwolić na pięć kochanek. Nadeszły jednak trudne czasy. Postanowił więc, że urządzi konkurs piękności i na tej podstawie zdecyduje, którą z nich wybrać.

Tak pewnie zaczynałaby się ta historia, gdyby była baśnią. Ale, choć posiada wszystkie jej cechy, to wydarzyła się naprawdę. Sprawę opisuje "Shanghai Daily".

Tragedia wydarzyła się 6 grudnia. Początkowo myślano, że był to wypadek.

Szczegóły dziwacznego pomysłu chińskiego milionera wyszły jednak na jaw po odnalezieniu listu pozostawionego przez desperatkę, 29-letnią byłą kelnerkę o imieniu Yu.

Reklama

Kobieta spotkała swojego "opiekuna", o nazwisku Fan, w położonym na wybrzeżu mieście Qingdao w 2000 roku. Od tego czasu byli kochankami.

Fan przedstawił ją później pozostałym czterem kobietom - dwie były jego pracownicami a dwie klientkami jego firmy. Każdej z nich wynajmował apartament i dawał 733 dolary miesięcznie "kieszonkowego".

Tego rodzaju związki są w Chinach popularne. Wyżsi urzędnicy i biznesmeni utrzymują od jednej do kilkunastu kobiet.

Gdy w związku z globalnym kryzysem Fan zaczął mieć problemy biznesowe, zdecydował zostawić sobie tylko jedną przyjaciółkę.

Zorganizował prywatny konkurs piękności w hotelu za miastem, a do roli sędziego wynajął pracownika agencji modelek. Kobietom nie powiedział o swoich intencjach.

Yu została wyeliminowana w pierwszej rundzie i postanowiła zemścić się w trakcie powrotu. Powodowana złością zjechała z górskiej drogi w przepaść. Zginęła, a mężczyzna i pozostałe cztery kochanki odnieśli liczne obrażenia.

Według gazety Fan zapłacił rodzicom Yu około 80 tys. dolarów "odszkodowania" za jej śmierć, a żona zostawiła go, gdy dowiedziała się o kochankach. One też postanowiły od niego odejść.

na podstawie AFP opr. ML

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy