Oral, anal - to nic złego

W Singapurze seks oralny i analny między dwojgiem dorosłych ludzi zostaną zalegalizowane w myśl ustawy, nad którą właśnie pracuje tamtejszy parlament.

Ustęp, który zabrania "cielesnych praktyk sprzecznych z naturą" zostanie zniesiony. To jeden z przejawów trwającej od kilku lat ogólnej tendencji do łagodzenia słynącego z surowości prawa. Nie zmieni to faktu, że fragment zakazujący takich "wielce nieprzyzwoitych praktyk" między dwoma mężczyznami pozostanie w swej obecnej postaci.

Aktywiści walczący o prawa gejów protestują. Vivian Balakrishnan z Ministerstwa Informacji, Komunikacji i Sztuki podkreślał jednak wcześniej w tym roku, że choć wprowadza się liberalne zmiany to rząd zostawi konserwatywny rdzeń prawodawstwa. Dodać trzeba przy tym wyjaśnienie, że przy "konserwatystach" z Singapuru nasi są liberałami.

Reklama

Zaostrzone zostanie prawo dottyczące prostytucji, które już teraz przewiduje wysokie kary także za wykroczenia popełnione za granicą. Nie zmienia to faktu, że mieszkańcy miasta-państwa wyjeżdżają masowo do Indonezji dokładnie w tym celu. Zmiany w prawie podwyższą karę do 10 lat pozbawienia wolności - w myśl złotej konserwatywnej zasady, że podwyższenie kary zmniejszy zakres zjawiska.

Rząd zamierza też zaostrzyć prawo dotyczące nielegalnych zgromadzeń. Od teraz nielegalnym zgromadzeniem będzie każde zgrupowanie się 5 lub więcej osób "w celu popełnienie przestępstwa". To bardzo ogólne i niejasne sformułowanie spotyka się z krytyką obrońców demokracji. Wygląda na to, że zalegalizowanie seksu oralnego jest rodzajem wyborczej kiełbasy, która ma złagodzić protesty przeciwko zmniejszeniu wolności w innych obszarach.

opr. ML

INTERIA.PL/AFP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama