Pomylił miasta i kontynenty. Dziwna podróż nastolatka

Niejednemu miasto Sydney na imię... /123RF/PICSEL
Reklama

Zaskakujący finał miała dla 18-letniego Holendra samotna wyprawa do Sydney. Zamiast w gorącej Australii, do której chciał dotrzeć, chłopak wylądował w… mroźnym Sydney w kanadyjskiej Nowej Szkocji - podał portal BBC News. Nastolatek tłumaczył, że kupił właśnie taki bilet, bo był on dużo tańszy niż pozostałe…

W rozmowie z kanadyjskim portalem CBC Milan Schipper opowiedział, że zorientował się, że coś jest nie tak podczas postoju w Toronto: kolejny lot miał się bowiem odbyć małym samolotem linii Air Canada.

- Samolot był naprawdę mały, więc zastanawiałem się, czy doleci do Australii? - relacjonował.

Mimo obaw 18-latek wsiadł na pokład maszyny. Po wylądowaniu jednak nie wyruszył, jak planował, na gorącą australijską plażę - mając na sobie jedynie lekką kurtkę znalazł się bowiem w zaśnieżonym i... kanadyjskim Sydney.

Pracownicy linii lotniczych pomogli Milanowi w rezerwacji powrotnego biletu do Holandii, a z lotniska w Amsterdamie odebrał go ojciec, który - jak opowiadał 18-latek - "ogromnie się ubawił".

Reklama

- Było mu przykro, ale powiedział, że tylko ja mogłem coś takiego zrobić. Ale nie ma racji. Na pokładzie samolotu była Amerykanka, która popełniła taki sam błąd - zaznaczył Milan.

Również BBC podkreśla, że do takiej pomyłki ze strony pasażera doszło nie po raz pierwszy. W 2002 roku para młodych Brytyjczyków również wylądowała w około 25-tysięcznym kanadyjskim Sydney, choć planowała dostać się do Australii. W 2009 roku identyczny błąd popełnił pochodzący z Holandii dziadek podróżujący z wnukiem, a w 2010 roku - para turystów z Włoch.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy