Reklama na... pośladkach

Badacze rynku twierdzą, że oglądamy rocznie około 30 tysięcy reklam! Problematyczne staje się więc pytanie, gdzie zamieścić reklamę, by w ogóle została zauważona? Na ciele - a najlepiej na biuście lub pośladkach.

Kto z nas zwraca jeszcze uwagę na billboardy czy zatrzymuje wzrok na zdjęciach reklamowych czytając gazetę? Ale czy równie obojętnie minęlibyśmy przychodnia z wytatuowanym czołem? Nie, zwłaszcza, jeśli byłoby to logo znanej marki. I właśnie dlatego Philip Kotler wymienia reklamę na ciele, jako jedną z najskuteczniejszych dróg dotarcia do odbiorcy.

Czoło powierzchnią reklamową

Pierwszy mężczyzna, który wynajął swoje czoło pod reklamę, otrzymał w zamian 37 tys. dolarów! Jak się okazało, był to świetny interes nie tylko dla niego, ale także dla firmy, która zainwestowała w tą niecodzienną powierzchnię reklamową. Niedługo później na czołach pojawiało się coraz więcej reklam różnych firm z wielu branż. Angielska agencja reklamowa Cunning Stunts Communications płaci za udostępnienie swojego czoła 4,20 funta za godzinę. Warunek jest jeden - trzeba przebywać w miejscu publicznym i uwieczniać to na zdjęciach.

Reklama

Zainspirowana pomysłem swojego rodaka, pewna 22-letnia Amerykanka w ciąży udostępniła swój brzuch jako powierzchnię reklamową za niebagatelną sumę 4050 dolarów. Lukratywny kontrakt podpisał także Richard Hamilton, gracz NBA, który zgodnie z umową zawartą z producentem opon samochodowych z Ohio, zgodził się nosić, tzw. fryzurę reklamową, stylizowaną na bieżnik nowej linii opon. Cenione są też muskularne plecy bokserów walczących na ringu, które uważa się za świetną powierzchnię reklamową.

Pośladkowa tablica ogłoszeń

Jeżeli grupę docelową danego produktu stanowią panowie, to niewątpliwie najbardziej skuteczna okazuje się reklama umieszczona na ciele kobiecym. Na pomysł ten wpadły już niektóre czasopisma dla mężczyzn i nieliczne z europejskich browarów. W sezonie letnim na plażach spacerują piękne kobiety w stringach z wytatuowanymi na pośladkach nazwami marek. Po takiej kampanii można tylko obserwować, jak rosną słupki sprzedaży. Na pewno nie pozostanie niezauważona reklama na biuście. Ten trik sprytnie wykorzystało między innymi internetowe kasyno Golden-Palace.com, które zapłaciło Szkotce Angeli Brumer blisko 5 tys. dolarów za 15-dniową reklamę umieszczoną nad jej biustem. Na imprezach kulturalnych sponsorowanych przez niemiecki browar Budweiser można skorzystać z ofert malowania ciała. Na ogół poza zabawnymi wzorami na damskich piersiach zostaje umieszczona też nazwa marki - tym samym właścicielka kolorowego ciała staje się jednocześnie odbiorcą i nośnikiem reklamy.

Japońska technologia reklamowa

Żywa reklama, choć wróży się jej sukces dopiero od kilku lat, nie jest pomysłem szczególnie świeżym. Wykorzystywano ją już na początku XX wieku, kiedy nie było tak powszechnego dostępu do nowych technologii. Wówczas ludzie opłacani przez właścicieli szynków przebierali się przykładowo za kufle piwa. W Polsce jeszcze dziś możemy spotkać osoby noszące na sobie zakładane przez głowę tekturowy plakaty, opadające zarówno na plecy, jak też brzuch. W Europie jest to jednak forma już wygasająca jako nieskuteczna i nieatrakcyjna. Nowy sposób jej zastosowania wynaleźli natomiast Japończycy. Osoby pracujące jako żywe słupy ogłoszeniowe ubierają na głowę srebrny hełm, do którego przymocowany jest dwudziestocalowy monitor wyświetlający multimedialne reklamy, na plecach zaś dźwigają nieustannie pracującą baterię. Jest to świetny sposób, by dotrzeć jednocześnie do dużej grupy ludzi w tak zatłoczonych miejscach, jakimi są ulice japońskich miast. Chińczycy znaleźli tańszy sposób. Żywe billboardy ubrane w koszulki firmy jeżdżą na rowerach, aby dotrzeć do jak największej grupy potencjalnych klientów.

Adveranimals - zwierzęta reklamowe

Nie tylko ludzie mogą nosić na sobie wytatuowane reklamy. Od lat 80' wykorzystywane są w ten sposób krowy, nazywane moo-ving billboards. Jest to jeden z bardziej dochodowych interesów, jakie może zrobić hodowca bydła - już na początku lat 90' angielski farmer Harry Goode pobierał opłatę 300 funtów za powierzchnie reklamową na jednej krowie. Tą drogą reklamowano już kasyna czy szkoły. Sprzeciw natomiast wzbudziło wykorzystanie krów do reklamy Burger Kinga - wywołało to opór opinii publicznej w Anglii, która uznała reklamę za obrzydliwą i niesmaczną. Naukowcy z Uniwersytetu Buffalo zmodyfikowali gen motyla, tak, aby pod działaniem lasera jego skrzydła mieniły się plamami lub paskami widocznymi gołym okiem. Dalsze badania mają skutkować tym, że latające motyle będą trzepotać logami różnych firm. Pytanie tylko, czy te miliony dolarów przeznaczonych na badania, rzeczywiście otwierają drogę do sukcesu reklamy?

Magdalena Szot

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: billboardy | reklamy | reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy