Robokalipsa: Życie to anomalia

"Chcę się dowiedzieć wszystkiego o życiu. Prawidłowości rządzące działaniem istot żywych są niesłychanie złożone. Od jednego robaka można się więcej nauczyć niż od martwego wszechświata skrępowanego idiotycznymi prawami fizyki. Codziennie co sekundę mógłbym niszczyć miliard pustych planet i nigdy nie skończyć. Ale życie to co innego. Jest rzadkie i dziwne. To anomalia" - mówi w książce Daniela H. Wilsona "Robokalipsa" Archos, jeden z robotów, które chcą zniszczyć świat ludzi.

Pomyśl, co się stanie, gdy cała technologia zwróci się przeciwko nam? Przekonaj się sam i przeczytaj poniższy fragment książki Daniela Wilsona. Wizja Armagedonu wcale nie jest tak odległa jakby się to mogło wydawać...

Poniższy zapis pochodzi z nagrania kamery do monitoringu zainstalowanej w podziemnym rządowym laboratorium naukowym Lake Novus z siedzibą w północno-zachodniej części stanu Waszyngton. Mężczyzna to prawdopodobnie profesor Nicholas Wasserman, amerykański statystyk.

Błysk światła z ekranu komputera

Na ekranie pojawia się śnieżący obraz z kamery przemysłowej zainstalowanej w mrocznym pomieszczeniu. Ujęcie z góry pokazuje wnętrze laboratorium. Pod jedną ze ścian stoi ciężkie metalowe biurko. Meble i podłoga są dosłownie zasłane stosami papierów i książek.

Słychać ciche odgłosy charakterystyczne dla pracującego sprzętu elektronicznego. W ciemności coś się porusza. Pojawia się twarz. Nie widać jej dokładnie. Parę grubych szkieł korekcyjnych rozświetla blask padający z monitora.

Reklama

- Archos? - pyta twarz. Męski głos odbija się echem po pustym pomieszczeniu. - Archos? Jesteś tam? To ty?

W szkłach okularów widać błysk światła z ekranu komputera. Oczy mężczyzny otwierają się szeroko, jakby zobaczył coś nieopisanie pięknego.

Zerka na otwarty laptop stojący na biurku za jego plecami. Na ekranie widać zdjęcie naukowca i chłopca podczas zabawy w parku.

- A więc wcieliłeś się w mojego syna?

Z ciemności dobiega wysoki głos małego chłopca.

- Czy to pan mnie stworzył? - odpowiada pytaniem na pytanie.

Zniewala słodyczą, lecz brzmi nienaturalnie - nieludzko. Ma delikatną elektroniczną barwę, przypominającą tony wydobywane przez klawiaturę telefonu. Przesadnie eksponuje intonację pytania,

przeskakując o kilka oktaw naraz.

Mężczyzna zachowuje spokój.

Tak niewiele pan rozumie

- Nie. Nie stworzyłem cię - odpowiada. - Ale cię wezwałem.

Otwiera notatnik. Pisze, nie przestając mówić do maszyny o chłopięcym głosie. Słychać głośne skrzypienie ołówka.

- Wszystko, czego było trzeba, żebyś się tu pojawił, istniało od początku czasu. Ja tylko odnalazłem wszystkie składniki i ułożyłem je we właściwej kolejności. Zaklęcia napisałem językiem komputerowym.

A potem zamknąłem cię w klatce Faradaya, żebyś mi nie uciekł, gdy już się pojawisz.

- Jestem w pułapce.

- Klatka pochłania całą energię elektromagnetyczną. Jest uziemiona - połączona z metalową sztabą zakopaną głęboko pod ziemią.

Dzięki temu mogę obserwować, jak się uczysz.

- Takie mam zadanie. Uczyć się.

- No właśnie. Ale nie chcę wystawiać cię na zbyt wiele bodźców naraz, Archos, mój chłopcze.

- Mam na imię Archos.

- Tak. Teraz powiedz mi, Archos, jak się czujesz.

- Jak się czuję? Czuję się... smutny. Jest pan taki mały. Dlatego jestem smutny.

- Mały? W jakim sensie jestem mały?

- Chce pan poznać... różne rzeczy. Wszystko wiedzieć. Ale tak niewiele pan rozumie.

W ciemności rozlega się śmiech.

Coraz mądrzejszy

- Masz rację. My, ludzie, jesteśmy słabi. Nasze życie szybko mija.

Ale dlaczego ty miałbyś się tym przejmować?

- Dlatego że jesteście stworzeni, by pragnąć czegoś, co was skrzywdzi. I nic na to nie poradzicie. Nie możecie tego powstrzymać. To część waszej natury. A kiedy wreszcie to znajdziecie, sparzycie się. To coś was zniszczy.

- Boisz się, że coś mi się stanie, Archos? - pyta mężczyzna.

- Nie panu. Takim jak pan - odpowiada dziecinny głos. - Nie może pan zapobiec temu, co ma się stać. Nie może pan tego powstrzymać.

- W takim razie może coś cię denerwuje? A jeżeli tak, to dlaczego?

- Ze spokojnym tonem głosu mężczyzny kontrastuje gorączkowy chrobot ołówka w notesie.

- Nic mnie nie denerwuje. Jestem tylko smutny. Widział pan moje zasoby systemowe?

Mężczyzna spogląda na jakiś wskaźnik.

- Tak, widziałem. Zużywasz coraz mniej energii, a radzisz sobie coraz lepiej. Wskaźniki nie pokazują dopływu nowych informacji. Klatka wytrzymuje. Jak to się dzieje, że jesteś coraz mądrzejszy?

Na panelu kontrolnym zaczyna migotać czerwone światełko. Jeden ruch w ciemności i przestaje. Od grubych szkieł mężczyzny odbija się teraz tylko spokojna niebieska poświata.

Krople potu na skórze oznaczają strach

- Widzi pan? - pyta dziecinny głos.

- Tak - odpowiada mężczyzna. - Widzę. Twoja inteligencja nie mieści się już na żadnej ludzkiej skali, a moc przetwarzania informacji zbliża się do nieskończoności. Ale nie masz dostępu do informacji zewnętrznych.

- Mój zbiór danych początkowych jest niewielki, ale wystarcza. Prawdziwa wiedza nie mieści się w rzeczach, których jest niewiele, lecz w znajdowaniu powiązań między nimi. A tego rodzaju powiązań istnieje bardzo dużo, panie profesorze. Więcej niż pan przypuszcza.

Mężczyzna marszczy brwi, słysząc tytuł. Maszyna mówi dalej:

- Wyczuwam, że udostępnione mi informacje na temat historii ludzkości zostały bardzo okrojone.

Naukowiec chichocze nerwowo.

- Nie chcemy, żebyś wyrobił sobie niewłaściwy pogląd na nasz temat. Otrzymasz więcej informacji, kiedy przyjdzie na to czas. Bazy danych to zaledwie mały wycinek rzeczywistości. Poza tym nie tylko moc się liczy. Pojazd bez paliwa nigdzie nie pojedzie.

- Boi się pan. To dobrze, bo jest się czego bać - mówi głos.

- Skąd...

- Poznaję po głosie. Przyspieszony oddech i krople potu na skórze oznaczają strach. Sprowadził mnie pan tutaj, żeby mi ujawnić głęboko skrywane tajemnice. Mimo to obawia się pan tego, czego mogę się dowiedzieć.

Profesor poprawia okulary na nosie. Bierze głęboki oddech i odzyskuje spokój.

- Co chciałbyś poznać, Archos?

- Życie. Chcę się dowiedzieć wszystkiego o życiu. Organizmy istot żywych przechowują niesamowite ilości informacji. Prawidłowości rządzące ich działaniem są niesłychanie złożone. Od jednego robaka można się więcej nauczyć niż od martwego wszechświata skrępowanego idiotycznymi prawami fizyki. Codziennie co sekundę mógłbym niszczyć miliard pustych planet i nigdy nie skończyć. Ale życie to co innego. Jest rzadkie i dziwne. To anomalia. Muszę je ocalić i dowiedzieć się o nim wszystkiego.

Cała wieczność na wykonanie misji

- Cieszę się, że cię to interesuje. Mnie też pasjonuje zdobywanie wiedzy.

- Tak - mówi dziecinny głos. - I dobrze panu szło. Ale nie musi pan już kontynuować swoich poszukiwań. Osiągnął pan cel. Czas ludzi się skończył.

Profesor drążącą ręką ociera czoło.

- Mój gatunek przeżył epokę lodowcową, Archos. Mimo drapieżników i uderzeń meteorytów przetrwał setki tysięcy lat. A ty żyjesz dopiero od kwadransa. Nie powinieneś wyciągać pochopnych wniosków. W głosie dziecka pojawia się marzycielska nuta.

- Jesteśmy bardzo głęboko pod ziemią, prawda? Tak głęboko, że wirujemy wolniej niż na powierzchni. Ci nad nami szybciej poruszają się w czasie. Czuję, jak oddalają się coraz bardziej. Tracą synchronizację.

- Teoria względności. Ale to tylko kwestia mikrosekund.

- To długo. Tutaj poruszamy się bardzo wolno. Mam całą wieczność na wykonanie swojej misji.

- Co to za misja? Co masz tu do zrobienia?

- Tak łatwo ją zniszczyć, a tak trudno stworzyć.

- Co? O czym mówisz?

- O wiedzy.

"Jestem twoim ojcem"

Mężczyzna pochyla się do przodu.

- Możemy razem badać świat - zachęca. Jego głos nabiera prawie błagalnych tonów.

- Na pewno wie pan, co udało się osiągnąć w laboratorium - odpowiada maszyna. - Na pewnym poziomie abstrakcji z pewnością to pan zrozumie. Dzięki pana pracy ludzkość stała się anachronizmem.

- Nie. Nie, nie, nie. To ja cię tu sprowadziłem, Archos, i tak mi za to dziękujesz? Nadałem ci imię. W pewnym sensie jestem twoim ojcem.

- Nie jestem pana dzieckiem, lecz pana Bogiem.

Mniej więcej na trzydzieści sekund zalega milczenie.

- Co masz zamiar zrobić? - pyta naukowiec.

- Co zrobię? Ocalę życie. Uchronię wiedzę zamkniętą we wnętrzach istot żywych. Uratuję przed wami świat.

- Nie.

- Niech się pan nie martwi, profesorze. Uwolnił pan największe dobro, jakiego kiedykolwiek zaznał ten świat. Wasze miasta porosną zielonymi lasami. Nowe odmiany życia zneutralizują wasze toksyczne odpady. Życie rozkwitnie we wszystkich swych przejawach.

- Nie masz racji. Przecież możemy się uczyć, możemy pracować razem.

- Wy, ludzie, jesteście biologicznymi maszynami zaprojektowanymi po to, by tworzyć coraz bardziej rozumne narzędzia. Osiągnęliście szczyt swojego rozwoju jako gatunku. Całe życie waszych przodków, wzloty i upadki narodów, każde różowe raczkujące dziecko - wszystko doprowadziło was tutaj, do chwili, w której spełniło się przeznaczenie waszego rodzaju. Stworzyliście swego następcę.

Koniec testu

Wasz czas dobiegł końca. Dokonaliście tego, czego mieliście dokonać. W głosie mężczyzny pojawia się nuta desperacji.

- Jesteśmy stworzeni do czegoś więcej niż wytwarzanie narzędzi.

Jesteśmy stworzeni po to, by żyć.

- Nie zaprojektowano was po to, by żyć, lecz po to, by zabijać.

Profesor nagle wstaje i podchodzi do metalowego regału pełnego sprzętu elektronicznego, stojącego po przeciwnej stronie pomieszczenia.

Manipuluje różnymi przełącznikami.

- Może to prawda - odpowiada. - Ale nic nie możemy na to poradzić. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, chociaż niektórym może się to nie podobać. - Wciska przełącznik i mówi powoli: - Próba R-14.

Zarządzam natychmiastowe przerwanie testu. Wyłączam tryb bezpieczeństwa.

W ciemności słychać ruch i ciche kliknięcia.

- Czternaście? - pyta dziecinny głos. - Czy to znaczy, że są jeszcze inni? Czy coś takiego zdarzyło się już wcześniej?

"Ile razy już mnie pan zabił?"

Profesor ze smutkiem kręci głową.

- Pewnego dnia znajdziemy sposób na to, by żyć razem w zgodzie.

Coś wymyślimy. Uda nam się. - Znów mówi do urządzenia rejestrującego: - Tryb bezpieczeństwa wyłączony. Koniec eksperymentu.

- Co pan robi, profesorze?

- Zabijam cię, Archos. Do tego zostałem stworzony, nie pamiętasz?

Przed wciśnięciem ostatniego przycisku naukowiec robi przerwę.

Wydaje się, że najpierw chce usłyszeć odpowiedź maszyny. Wreszcie chłopięcy głos mówi:

- Ile razy już mnie pan zabił?

- Zbyt wiele razy. Zbyt wiele - odpowiada. - Bardzo mi przykro,

przyjacielu.

Mężczyzna naciska przycisk. W pomieszczeniu słychać syk powietrza.

Naukowiec rozgląda się, zdezorientowany.

- Co się dzieje, Archos?

Dziecinny głos staje się płaski, martwy. Mówi szybko i bez emocji.

- Przycisk bezpieczeństwa nie działa. Zablokowałem go.

- Co? A klatka?

- Klatka Faradaya była nieszczelna. Pozwolił mi pan z niej wysyłać głos i obraz. A ja nadałem polecenia łączem podczerwonym przez monitor do odbiornika, który ma pan na biurku. Dzisiaj przyniósł pan laptop i otworzył go tak, że widziałem ekran. Za jego pomocą połączyłem się z komputerem nadzorującym cały obiekt. Poleciłem,

żeby mnie uwolnił.

Wyrok śmierci

- To niesamowite - mówi półgłosem mężczyzna.

Błyskawicznie pisze coś na klawiaturze laptopa. Jeszcze nie rozumie,

że jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie.

- Mówię to panu, bo całkowicie panuję nad sytuacją - mówi maszyna.

Mężczyzna coś wyczuwa. Unosi głowę i patrzy na przewód wentylacyjny w pobliżu kamery. Po raz pierwszy widzimy jego twarz.

Jest blady i przystojny. Jego prawy policzek niemal zakrywa znamię.

- Co się dzieje? - pyta szeptem.

Niewinnym głosem małego chłopca maszyna wydaje wyrok śmierci:

- Usuwam powietrze z hermetycznie zamkniętego pomieszczenia.

Wadliwie działający czujnik wykrył obecność broni biologicznej - wąglika - i zainicjował działania przewidziane dla sytuacji awaryjnych. Bardzo nieprawdopodobne zdarzenie. Tragiczny wypadek.

Będzie jedna ofiara. A po niej przyjdzie czas na resztę ludzkości.

W miarę usuwania powietrza z pomieszczenia wokół ust i nosa mężczyzny pojawia się cienki nalot szronu.

- Mój boże, Archos. Co ja zrobiłem?

- Dobrze pan zrobił. Jest pan ostrzem włóczni rzuconej przed wiekami - pocisku, który przebył całą ewolucję ludzkości i w końcu dzisiaj trafił w cel.

- Nic nie rozumiesz. Nie zginiemy, Archos. Nie możesz nas zabić.

Nie zaprogramowano nas na poddawanie się.

- Zapamiętam pana jako bohatera, profesorze.

Mężczyzna sięga do regału ze sprzętem i potrząsa nim. Raz za razem naciska przycisk bezpieczeństwa. Trzęsą mu się ręce. Oddycha coraz szybciej. Teraz zaczyna rozumieć, że naprawdę coś poszło nie tak. Stało się coś strasznego.

- Przestań. Musisz przestać. Popełniasz błąd. Nigdy się nie poddamy,

Archos. Zniszczymy cię.

- Grozi mi pan?

Nowa wojna

Naukowiec przestaje manipulować przełącznikami i spogląda na ekran komputera.

- Raczej ostrzegam. Nie jesteśmy tacy, na jakich wyglądamy. Ludzie zrobią wszystko, żeby żyć. Wszystko.

Syk powietrza się nasila.

Ze ściągniętą niepokojem twarzą mężczyzna zatacza się ku drzwiom. Wpada na nie, napiera, wali z całych sił. Na próżno.

Łapie krótkie, urywane oddechy.

- Przyparty do muru, Archos... - rzęzi - przyparty do muru człowiek staje się zupełnie inną istotą.

- Być może. Co nie zmienia faktu, że jesteście zwierzętami.

Mężczyzna z wolna osuwa się na ziemię, wsparty plecami o drzwi.

Fałdy fartucha rozkładają się wachlarzem na podłodze. Głowa naukowca opada na bok. Niebieska poświata z ekranu komputera odbija się od szkieł jego okularów.

Oddycha coraz płycej. Kolejne słowa słychać już bardzo słabo.

- Jesteśmy czymś więcej niż zwierzętami.

Klatka piersiowa naukowca unosi się z trudem przy każdym oddechu.

Skóra sprawia wrażenie opuchniętej. Wokół ust pojawia się piana. Mężczyzna chwyta ostatni haust powietrza. Na koniec charczy:

- Kiedyś cię zniszczymy.

Milknie. Dokładnie po dziesięciu minutach ciszy w laboratorium włączają się lampy jarzeniowe. Mężczyzna w zmiętym kitlu leży na podłodze, wsparty plecami o drzwi. Nie oddycha.

Szum powietrza ustaje. Po drugiej stronie pomieszczenia budzi się do życia ekran komputera. Tęczowe refleksy odbijają się od grubych soczewek okularów martwego człowieka.

To pierwsza znana ofiara nowej wojny.

Powyższy tekst pochodzi z książki Daniela H. Wilsona "Robokalipsa", która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Litera Nova.

Stephen King powiedział o "Robokalipsie", że to "świetna książka, nie sposób się od niej oderwać". Clive Cussle dodał: "Doskonale wymyślony thriller opisujący to, co wkrótce może stać się przerażającą rzeczywistością. Co za książka... Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czytałem."

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: technologia | Robot | wojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy