Rosyjska rzeka "spłynęła krwią" - co się stało?

W ciągu jednej nocy rzeka Daldykan zmieniła kolor na czerwony. Sprawy nie udało się jeszcze wyjaśnić, ale zdjęcia przedstawiające ten fenomen już stały się hitem w serwisach społecznościowych.


To nie pierwszy raz, kiedy Daldykan - rzeka płynąca Norylska - "spływa krwią". Jak donoszą mieszkańcy tego robotniczego miasta, winne poprzednim zanieczyszczeniom były wycieki z mieszczącego się nieopodal zakładu metalurgicznego Norilsk Nikiel. Należy dodać, że to największy na świecie zakład tego typu.

Najprawdopodobniej i tym razem za nietypową barwę rzeki odpowiedzialna jest wspomniana firma. Według wstępnych ustaleń doszło do uszkodzenia rury transportującej nikiel, ale oficjele zakładu zdążyli już zaprzeczyć i wciąż utrzymują, że wina nie leży po ich stronie. Użyli oni nawet argumentu, że "nowy" kolor rzeki zbytnio nie różni się od tego "normalnego"

Mimo tych zapewnień Rosyjskie Ministerstwo Środowiska wszczęło śledztwo w tej niecodziennej sprawie.

Nie jest jednak wykluczone, że winowajców jest więcej. Norylsk i okolice nie cieszą się najlepszym stanem środowiska naturalnego. Od zanieczyszczeń zimą pada tam... czarny śnieg. Działalność człowieka związana z przemysłem ciężkim mogła mieć wpływ także na Daldykan.

Reklama

Mieszkańcy Norylska mają nadzieję, że sytuacja wkrótce wróci do normy. "Rzeka krwi" nie należy do najmilszych widoków...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy