Sekret egipskich hieroglifów: Przepowiednia spełniła się co do joty!

Dawni Egipcjanie mieli do dyspozycji kilka tysięcy znaków pisma. W praktyce używali 600–700 /materiały prasowe
Reklama

Podobno latem 1790 roku Jeanne-Françoise Champollion unieruchomił nagły paraliż. Lekarze w żaden sposób nie potrafili jej pomóc, dlatego zrozpaczony mąż, niezamożny właściciel księgarni, poprosił o pomoc znachora. Ten napoił chorą ziołami i oznajmił, że kobieta wkrótce nie tylko wyzdrowieje, ale również urodzi syna, którego imię świat zapamięta na zawsze. Jego przepowiednia spełniła się co do joty!

Mieszkańcy francuskiego miasteczka Figeac mieli całą rodzinę Champollionów za lekkich dziwaków. Nie inaczej traktowali małego Jeana ­Françoisa. Jego zamiłowanie do nauki i książek musiało budzić niepokój w każdym zdrowo myślącym obywatelu. A poza tym ten jego wygląd!

Chłopiec miał śniadą skórę, wąskie oczy i wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Gdy podrósł, zaczęto nazywać go "Egipcjaninem", ale wtedy nikt jeszcze nie domyślał się, że kraj nad Nilem to przeznaczenie Jeana ­Françoisa.

W jego rodzinnym domu często w rozmowach starszych padały takie tajemnicze słowa, jak "Egipt", "Kamień z Rosetty" czy "hieroglify". Naturalnie, małego mola książkowego także owładnęła "gorączka faraonów".

Reklama

Do swych badań postanowił się gruntownie przygotować: w wieku 11 lat doskonale znał już łacinę, grekę i język hebrajski. Wówczas doszło też do niezwykłego spotkania...

Przeczytam te znaki!

Pewnego dnia do szkoły, w której uczył się chłopiec, przyjechał z inspekcją znany fizyk i matematyk Joseph Fourier. Uczony brał udział w wyprawie Napoleona do Egiptu. Po rozmowie z bystrym uczniem zaprosił go do siebie i z  dumą zaprezentował swoje egipskie zbiory. Chłopiec z zapartym tchem oglądał ryciny, które rozłożył przed nim naukowiec.

- Co to jest? - zapytał, wskazując jedną z nich. - Kamień z Rosetty, a na nim znaki starożytnego pisma - odpowiedział Fourier. - A czy można je odczytać? - Nie - westchnął historyk - póki co, nikomu się to nie udało. Poza tym niedawno to cenne znalezisko zostało przewiezione do Muzeum Brytyjskiego w  Londynie. Kiedy wojska francuskie opuszczały Egipt, płytę - jako odszkodowanie wojenne - zabrali Anglicy.

- Widzisz, kamień pokrywają napisy w trzech różnych językach. Jeden z  nich -  starogrecki, który powinien znać każdy wykształcony człowiek, zajmuje 54 wersy. To datowane na 196 r. p. n. e. zapiski świątynne. Wychwala się w nich króla Ptolemeusza V. Ten mądry Macedończyk szybko znalazł nić porozumienia z kapłanami. Nic dziwnego, że później ogłosili go "dobrym bogiem". A tutaj możesz zobaczyć inne znaki: krzyżyki, kreseczki, kółeczka, łuki...

- Wydaje mi się, że ta część napisów pochodzi z języka, jakim nad Nilem posługiwano się na co dzień. Teraz spójrz nieco wyżej. Zobacz, tutaj są, jeden obok drugiego, najróżniejsze rysunki przedstawiające ludzi, zwierzęta, rośliny... to hieroglify - najstarsze pismo obrazkowe Egipcjan. Naukowcy mają nadzieję, że za pośrednictwem tekstu starogreckiego uda im się poznać tajemnicę hieroglifów, jednak do tej pory wszystkie próby okazały się bezskuteczne.... - zakończył smutno Fourier.

 - Ja na pewno odczytam te znaki - stanowczo oznajmił chłopiec i spojrzał naukowcowi prosto w oczy.

Cudowne dziecko

Zanim młody geniusz choć o krok zbliżył się do spełnienia swojego marzenia, nauczył się jeszcze arabskiego, syryjskiego, chińskiego oraz chaldejskiego. Czytał także teksty napisane po staropersku oraz w  języku pahlawi.

W wieku 17 lat sporządził pierwszą mapę starożytnego Egiptu. W ciągu zaledwie 11 miesięcy opanował koptyjski (spokrewniony z językiem dawnych Egipcjan) na tyle, by móc swobodnie się w nim porozumiewać. Jednak na tym nie poprzestawał, choć w zasadzie nie przystąpił jeszcze do głównego zadania...

Być może, gdyby Champollion zaczynał od zera, byłoby mu łatwiej. Jednak już od czasów starożytnych istniało ugruntowane przekonanie, iż hieroglify są niczym innym, jak tylko prymitywnym pismem obrazkowym. Niektórzy uczeni próbowali podważyć tę tezę, jednak ich wysiłki okazywały się bezskuteczne. Przełom nastąpił wtedy, gdy Champollion odkrył, że hieroglify nie są obrazkami, a można je odczytywać jako symbole, a nawet dźwięki języka.

Paradoksalne, że kiedy po raz pierwszy przyszła mu do głowy ta myśl - odrzucił ją. Uznał swój pomysł za zbyt fantastyczny. Dopiero po pewnym czasie, gdy udało mu się ustalić, iż rysunek przedstawiający żmiję rogatą odpowiada dźwiękowi "f", nasz bohater zrozumiał, że to jest właśnie klucz do egipskich tajemnic.

Minęło kolejnych kilka miesięcy katorżniczej pracy oraz licznych rozczarowań, zanim Jean­ François doszedł do następujących wniosków: Egipcjanie stosowali symbole obrazkowe odnoszące się do całych pojęć, ale mogły one być także literową prezentacją dźwięków (głosek). Jednak jak odgadnąć sens poszczególnych znaków? - pytał siebie Champollion.

W jaki sposób odczytać, które z nich są całymi wyrazami, a które - jedynie pojedynczymi literami? I wreszcie najważniejsze - jakie dźwięki kryją się pod nimi? Pytań pozostawało wiele, zaś odpowiedzi ciągle nie było. Do czasu...

Pewnego dnia Jean ­François wpadł na genialny pomysł: w odczytywaniu hieroglifów mogłyby pomóc mu nazwy własne - imiona oraz nazwy miejscowości -  których brzmienie nie zmieniło się na przestrzeni wieków.

Z zapisków na kamieniu wynikało, że kapłani wysławiali Ptolemeusza. Uczony znalazł to miejsce w tekście i zaczął analizować. Na pewno pierwszy znak oznacza "p" - dedukował. Drugi - "t" i tak dalej. Ale u Greków to imię składało się z dziesięciu liter: Ptolemaios, a jemu wyszło tylko siedem!

Ostatecznie Champollion odgadł, że Egipcjanie nie zapisywali samogłosek ("domyślano" się ich na podstawie zestawu spółgłosek). Odczytawszy imię faraona, młody naukowiec spróbował rozszyfrować kolejne słowa. Udało mu się. Nie wierząc we własne szczęście, postanowił odczytać jakiś inny tekst. Rozwinął papirus z wcześniej nieznanymi mu zapiskami, po czym drżącymi ustami zaczął mozolnie sylabizować następujące po sobie głoski: - Re­m­s­s... Tut­m­s... Ramzes i Totmes!

Jego metoda działała, wielka tajemnica została odkryta! Champollion wydał okrzyk radości, wbiegł do pokoju brata, podał mu kilka zapisanych kartek, krzyknął: - Odkryłem! i... zemdlał z emocji. Nic dziwnego - znalazł przecież klucz do kultury i wszystkich nierozwiązanych do tej pory zagadek starożytnego Egiptu! Wkrótce potem świat usłyszał o nowej dziedzinie nauki - egiptologii.  

Świat Tajemnic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy