Tajemnice potworów z Montauk

W ciągu ostatnich lat odkryto na amerykańskim wybrzeżu szczątki kilku stworzeń nieznanego gatunku, które zostały sfotografowane przez spacerowiczów.

Pierwsze znalezione stworzenie nazwano Potworem z Montauk. Potem nastąpił, kolokwialnie rzecz ujmując, wysyp kolejnych Potworów z Montauk. Na początku maja 2010 r. Loren Coleman, jeden z czołowych światowych kryptozoologów, przytoczył na stronach serwisu Cryptomundo kilka hipotez na temat pochodzenia tych stworzeń.

O Potworze z Montauk zrobiło się głośno latem 2008 r. Wtedy to w okolicach nadmorskiej miejscowości Montauk w rejonie Long Island znaleziono szczątki zwierzęcia, którego przynależności gatunkowej nie udało się ustalić. Niespełna dwa miesiące później na plaży przy Ocean Beach Park w New London, odległym o kilkadziesiąt kilometrów od Montauk, natrafiono na

Reklama

zwłoki podobnego stworzenia.

28 września 2008 r., w niedzielne popołudnie Tom i Bobbette Clapsadle zamieszkali w Waterford wybrali się na rodzinną wycieczkę - zabrali ze sobą swoich synów, 11-letniego Michaela i 10-letniego Mitchela. W trakcie spaceru Clapsadle'owie dostrzegli leżące na plaży i oplątane wodorostami zwłoki jakiegoś zwierzęcia. Według jego odkrywców, stworzenie nie przypominało żadnego żyjącego na Ziemi stworzenia. Miało ok. 75 cm długości i krępą, silną budowę ciał. Pysk zwierzęcia, choć uzbrojony w

duże ostre zęby,

przypominał bardziej pysk żółwia, niż psa, czy dzika.

- Jakiś czas temu widziałam w telewizji zdjęcia Potwora z Montauk i to zwierzę bardzo mi go przypominało - oświadczyła Bobbette Clapsadle w wypowiedzi dla mediów.

Mąż pani Clapsadle zrobił kilka zdjęć dziwnemu stworzeniu, nie zdecydował się jednak zabrać zwłok do samochodu. Pozostały one na plaży, a ich los jest nieznany.

- Zwłoki nie wydzielały zapachu rozkładu - oświadczył Tom Clapsadle. - Mewy je ignorowały, jakby nie były zainteresowane zjedzeniem czegoś tak bardzo obcego.

Z czym właściwie rodzina Clapsadle'ów miała do czynienia? Z mutantem? A może był to

przypadek manipulacji genetycznej?

Wszystko wskazuje, że raczej chodzi o nieznany nauce gatunek. Bo na drugim "Potworze z Montauk" sprawa się nie skończyła.

13 maja 2009 r. kolejne szczątki takiego stworzenia sfotografował 24-letni Nicky Papers, student szkoły gastronomicznej w West Islip. Ciało długiego na niecały metr trzeciego już Potwora z Montauk leżało na piasku w rejonie Founders Landing Park.

- Szedłem tam z kolegą. Naszą uwagę zwrócił okropny smród bijący z padliny - twierdzi Nicky Papers. - Zobaczyłem, że na piasku leży zwierzę, jakiego nigdy dotąd nie widziałem. Natychmiast je sfotografowałem.

Próbowano postawić rozmaite hipotezy

na temat pochodzenia Potworów z Montauk. Jak podaje wspomniany na wstępie Loren Coleman, sceptycy najczęściej twierdzą, że na plażach znaleziono szczątki psów, kotów, morskich żółwi, a nawet szopów praczy. To, że szczątki wyglądają niezwykle stanowi wynik uszkodzeń zwłok dokonanych przez morską wodę, wodne drapieżniki i rozkład. Problem jednak w tym, że Potwory z Montauk, które jak na domniemane potwory duże nie są, mają jednak ok. metra długości i masywną budowę ciała. Ta tajemnicza istota nie przypomina więc żadnego z wymienianych zwierząt.

Ciekawą koncepcją jest założenie, że Potwory z Montauk, to hybrydy, mutanty stworzone dla nieznanych celów w jakimś tajnym laboratorium genetycznym. Na ten trop mogą wskazywać

informacje na temat miejsca,

w którym znaleziono pierwsze z tych tajemniczych zwierzat.

Pierwszego "Potwora" znalazła pod koniec lipca 2008 r. Jenna Hewit, która z trójką przyjaciół wybrała się na plażę w Montauk na Long Island. Domniemany potwór nie był duży - długość jego ciała oszacowano na ok. 90 cm. Stworzenie nie przypominało żadnego znanego zwierzęcia, a dopatrzeć się w nim można było cech kilku gatunków, tak ssaków, jak i gadów.

Po opublikowaniu informacji i zdjęć pierwszego tajemniczego stworzenia zgłosiły się osoby twierdzące, że widziały to zwierzę jeszcze, gdy żyło. Na początku sierpnia 2008 r. Joann Dileardo z Patchogue, niedaleko Montauk, oświadczyła, że widziała to zwierzę ok. 20 lipca buszujące w krzewach. Z kolei Elizabeth Barbeiri stwierdziła, że dostrzegła Potwora z Montauk 14 lipca, gdy była z rodziną w Gurney's Inn, lokalu usytuowanym we wschodnim rejonie Montauk.

Co tu istotne, zwłoki pierwszego z domniemanych potworów odkryto w pobliżu

Plum Island Animal Research Facilities,

ośrodka gdzie eksperci badają choroby zwierząt. Ośrodka, do którego wstęp ma tylko personel.

Czy faktycznie w rejonie Long Island żyje populacja jakichś nieznanych nauce zwierząt? Czy wkrótce znów jakiś Potwór z Montauk zostanie wyrzucony przez morze na plażę? A może to stworzenie nie istnieje "w realu"? Może jest to kryptozoologiczna legenda, która zaczęła wieść własne życie? Jak by z tym nie było, Potwór z Montauk jest bez wątpienia jednym z najdziwniejszych stworzeń, o których ostatnio sporo się mówi.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy