Tajemnicza śmierć w kibelku

Zatrzaśnięta toaleta zawsze oznacza coś niedobrego, a w samolocie to już dramat murowany. Stewardessy linii Gulf Air musiały chyba umrzeć ze strachu, kiedy po wywarzeniu drzwi toalety w pewnym Airbusie wypadł z niej martwy mężczyzna...

Podczas przygotowania samolotu do lądowania na lotnisku w Manili na Filipinach stewardessy lecącego z Bahrajnu samolotu linii Gulf Air spostrzegły, że ktoś jest w toalecie. W chwili, kiedy wszyscy pasażerowie powinni być już na swoich miejscach przypięci pasami ktoś siedział w ciasnym kibelku Airbusa. Próba nawiązania kontaktu z zagubionym pasażerem nie przyniosła żadnego efektu...

Samobójstwo w toalecie?

Choć stewardessy pukały, a potem uderzały w drzwi i krzyczały, nikt nie odpowiedział z drugiej strony. Po otwarciu drzwi siłą, ze wnętrza toalety na zaskoczony personel pokładowy osunęły się zwłoki 36-letniego Filipińczyka.

Zwłoki mężczyzny były zaplątane w jego własną kurtkę. Najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci pasażera jest więc samobójstwo, lecz prowadzący w tej sprawie dochodzenie filipińscy policjanci chcą wykluczyć wszelkie inne możliwości śmierci tego nieszczęśnika.

Reklama

O 36-letnim mężczyźnie wiadomo tylko, że pracował w Dubaju jako technik.

Kolejny dziwny przypadek

Śmierć Filipińczyka w toalecie Airbusa jest drugim, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, dziwnym przypadkiem, w którym zamieszane są linie lotnicze Gulf Air z Bahrajnu. We wrześniu sprzątacze w toalecie stającego na tym samym lotnisku w Manili samolotu znaleźli wyrzuconego do kosza na śmieci... niemowlaka.

Chłopczyk przeżył dzięki szybkiej pomocy medycznej. Policja znalazła także jego matkę, która - jak twierdzi - była wykorzystywana seksualnie w krajach arabskich. Nie wytłumaczyła jednak stróżom prawa dlaczego wyrzuciła dziecko do kosza.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: toalety | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy