Armored Combat League: Prawdziwie krwawy sport

ACL - to naprawdę krwawy sport /materiały prasowe
Reklama

Ring jest zwyczajny, ale w bój nie idą pięści tylko miecze i topory. Zawodnicy, a raczej gladiatorzy, mają na sobie ciężkie zbroje. Kto by pomyślał, że w 2016 roku będziemy jeszcze oglądać takie zmagania.

Wybite zęby, połamane nosy, wybite stawy - to tylko niektóre z "kontuzji", na które muszą być gotowi rycerze walczący w lidze Armored Combat. Chętnych nie brakuje, a w rozgrywkach bierze już udział 50 drużyn z 90 miast rozsianych po całej kuli ziemskiej. Można by rzec, że walki gladiatorów mają się lepiej niż za czasów starożytnych Rzymian!

Jednym z wojowników jest Damion DiGrazia, weteran amerykańskich sił powietrznych, który skończył studia na prestiżowych uczelniach Harvard i Columbia. DiGrazia jest głównym bohaterem krótkiego filmu dokumentalnego pod tytułem Harlem Knight Fight.

Reklama

Jego reżyser, David Freid, chciał pokazać, że już wkrótce ACL może okazać się ciekawszą i - z pewnością bardziej brutalną - alternatywą dla MMA.

Wspomniany "rycerz" przyznaje, że w rzeczywistości jest on bardzo spokojnym człowiekiem, ale wejście na ring uwalnia drzemiącą w nim bestię. Zasady ACL są bardzo proste - wygrywa ta drużyna, która sprowadzi przeciwników do parteru.

- Widziałem już chłopaków, którzy podczas walki stracili palce - mówi Damion. Określenie "sport kontaktowy" nie oddaje w pełni tego, czym jest ACL.

Należy jednak wspomnieć, iż organizatorzy ligi wymagają, aby na zawodach znajdowały się punkty medyczne. Obowiązkowa jest również obecność przynajmniej jednego sędziego. Cheerleaderki, maskotki czy też spektakularna oprawa meczów są opcją, ale coraz częściej pojawiają się w tych średniowiecznych rozgrywkach.

Na szczęście nie odwracają one uwagi od tego, co jest najważniejsze - prostej, ale widowiskowej walki. Zobaczcie sami:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy