Rob Greenfield: Człowiek, który stołował się na śmietniku

W poszukiwaniu jedzenia grzebał w śmietnikach i nurkował w kontenerach. Znalezioną żywność rozdawał, albo sam zjadał ze smakiem. Rob Greenfield to facet, który przez miesiąc spożywał jedynie wyrzucone przez innych produkty spożywcze. Wszystko po to, by pokazać Amerykanom, jakie gigantyczne ilości pożywienia marnują każdego dnia.

- Ameryka każdego dnia wyrzuca ilość jedzenia, która mogłaby wyżywić dwa takie kraje jak nasz. Śmietniki pod sklepami spożywczymi, restauracjami, czy piekarniami często wypełnione są po brzegi produktami przydatnymi do spożycia - alarmije Greenfield.

Środowiskowy aktywista uważa, że to problem, na który należy zwrócić baczną uwagę. Chce, by jedzenie nie było wyrzucane, a jego nadmiar przekazywany organizacjom non-profit i bankom żywności w całym kraju. Dodaje też, że chociaż stołował się w ponad 500 śmietnikach, ani razu nie zatruł się, ani nie zachorował.

- Wszystko, co znalazłem w kontenerach pochodziło prosto ze sklepowych półek i zostało wyrzucone tego samego dnia, więc jak miałoby mi zaszkodzić? - pyta retorycznie.

- Naprawdę nie obawiałem się zarazków. W ogóle to staliśmy się społeczeństwem, które żyje w strachu przed bakteriami, bez których tak naprawdę nie moglibyśmy żyć - dodaje Greenfield i podkreśla, że rzadko kiedy myje znalezione przez siebie, niezapakowane hermetycznie owoce.

Swoimi działaniami śmietnikowy aktywista zamierza natchnąć ludzi, którzy dotąd mogli nie być świadomi istnienia takiego problemu. Dlatego też zamierza organizować szereg happeningów, by uświadamiać Amerykanów. Na przykład organizowanie kolacji, przygotowanych z produktów wygrzebanych z kontenerów. Albo wspólne wyprawy w celu pozyskiwania wyrzuconej, ale wciąż przydatnej do spożycia żywności.

Reklama

Na tym plany się nie kończą. Rob marzy o zorganizowaniu kilkudniowego rajdu rowerowego, którego uczestnicy żywić się będą wyłącznie znalezionym jedzeniem. W dalszych planach ma zatrudnienie się nieodpłatnie w sklepie spożywczym i wprowadzenie tam programu minimalizującego marnowanie jedzenia.

28-letni Rob Greenfield to urodzony w Ashland w stanie Wisconsin podróżnik, ekolog i aktywista. Zasłynął z wyprawy po Ameryce, którą w 2013 roku odbył bambusowym rowerem. Podczas 7600-kilometrowej trasy przekonywał ludzi, że powinni żyć prościej i zdrowiej, co zapewni im szczęście. W trakcie kolejnej wyprawy, jego jedyny w swoim rodzaju rower został skradziony. Rob kontynuował swą podróż pieszo, pod hasłem "Do good" (Czyń dobro).

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy