Yoga pants - ubiór seksowniejszy niż bikini?

Zakrywają więcej niż odkrywają i na dobrą sprawę nie mają kusicielskiego charakteru. Powód dla którego spodnie do jogi stały się najnowszym symbolem seksu jest jednak banalnie prosty.

Odpowiedź brzmi: Instagram. Zobaczcie co z tą częścią garderoby zrobiły jej użytkowniczki, czyli ćwiczące jogę - i nie tylko - dziewczyny chwalące się tym faktem w popularnym serwisie do dzielenia się zdjęciami.

Szału związanego z yoga pants (pozwólcie, że będziemy używać tego angielskiego zwrotu, gdyż odnosi się on także do zjawiska, a nie samych spodni) nie byłoby, gdyby nie fakt, iż ubiór ten stał się wytrychem do "bezkarnego" pokazywania swoich kształtów w sieci. Wiele dziewcząt, które nie odważyłyby się wrzucić w odmęty internetu własnego zdjęcia w bikini, bez najmniejszego oporu publikuje selfie z widocznymi spodniami do jogi i - "zupełnie przypadkowo" - kształtną pupą.

Reklama

Taki wybór "mniejszego zła" nie okazał się jednak wolny od kontrowersji. W Stanach Zjednoczonych, gdzie też narodził się trend noszenia tych spodni nie tylko na siłowni, ale także na co dzień, yoga pants zostały zakazane w niektórych liceach, uczelniach i zakładach pracy.

Powód? Oficjalnie obcisłe spodnie podkreślające kobiece kształty zostały uznane za ubiór niepasujący do formalnego charakteru tych miejsc. Złośliwi twierdzą, że w rzeczywistości uczniowie i pracownicy płci męskiej mieli problemy ze skupieniem się na powierzonych im zadaniach.

Czy jesteśmy skazani na yoga pants? Wszystko wskazuje na to, że ten trend zadomowił się na dobre i nigdzie się nie wybiera. Nieodłącznie związany jest on ze zdrowym trybem życia, czyli niezwykłą popularnością, którą obecnie cieszą się siłownie, ekojedzenie i wszystko co w nazwie ma "fit". Jak się okazuje owe "fit" może być naprawdę sexy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy