Architektura seksu: Dwa tygodnie w domu schadzek

Gdy meksykański fotograf, Kurt Hollander dotarł do kubańskiego miasta Cali, wiedział gdzie skierować swe pierwsze kroki. Jego celem był Motel Kiss Me - najpopularniejszy w tym rejonie świata dom schadzek. To tutaj w 180 pokojach każdego dnia kwitnie rozpusta w iście latynoamerykańskim stylu.

Fotograf miał prosty plan. Wynajął na dwa tygodnie apartament, a u właścicieli zagwarantował sobie prawo swobodnego przemieszczania po budynku i stworzenia dokumentacji fotograficznej. Oczywiście z poszanowaniem prywatności kochanków - za zamknięte drzwi bowiem nie zaglądał.

Tak, czy inaczej - stworzył fascynujący projekt, na który składa się seria zdjęć z niesamowitego świata seksu, biznesu i sztuki. Dlaczego sztuki? Bo w Motel Kiss Me każdy ze 180 pokoi jest inny i stanowi dzieło jedyne w swoim rodzaju.

Wystrój komnat miłości - to trzeba powiedzieć otwarcie - jest kiczowaty, ale przy okazji bardzo spójny. Widać w tym pewną myśl przewodnią. Pokoje mają charakterystyczne motywy, nawiązujące do geografii, czy też historii. Znajdziemy tu zatem pokój dedykowany Chinom, starożytnemu Egiptowi, czy nazistowskim Niemcom. Jest też sala w stylu igloo, czy też taka emulująca podwodny świat.

Reklama

Za taką scenografią stoją anonimowi, lokalni malarze i rzeźbiarze, działający na zlecenie właściciela. Jak przystało na szanujący się dom schadzek, znajdziemy tu także działający sex-shop, a w telewizorach natkniemy się na kanały z pornografią.

Choć nierząd nie jest na Kubie nielegalny, Hollander zaznacza, że Motel Kiss Me nie jest właściwie "burdelem" w pełnym tego słowa znaczeniu. To raczej miejsce stworzone dla par, szukających ucieczki do innego świata i schronienia przed wścibskim światem zewnętrznym. To także spełnienie fantazji o krótkich wakacjach w niedostępnych dla większości mieszkańców Cali zakątkach świata.

Wystroje niektórych pokojów graniczą z absurdem, a nawet przekraczają granice dobrego smaku. Na przykład pokój nowojorski z obrazem wybuchających dwóch wież World Trade Centre. Meksykański artysta jednak stara się jednak nie krytykować zamysłu twórców, podkreślając że jakiekolwiek sugestie dla odbiorców zdjęć mogłyby zakłócać przekaz.

"Co czyni motel wyjątkowym? Fakt, że pokoje są wypełnione egzotyką, a nie tanią erotyką. Te obrazy zaprojektowano, by poszerzać horyzonty lokalnych klientów, przeważnie ludzi z klasy robotniczej. Przy okazji doświadczania uciech cielesnych mogą nauczyć się czegoś o kulturze innych krajów" - podkreśla fotograf.

Motel ma swoją dewizę. Promuje nie tyle bezpieczny, co dobry seks. Dostępny za rozsądną cenę dla ludzi wszystkich płci, ras i orientacji seksualnych.

Specjalnie na potrzeby swojego projektu "Architektura seksu" Hollander poprosił kilka kobiet o pozowanie przed obiektywem jego aparatu w wybranym przez siebie pokoju hotelowym. Kobiety pochodziły z różnych środowisk - były aktorki, sportsmenki, artystki. Zadanie miały jedno - zachowywać się przed kamerą tak, jakby były tam z kochankiem.

"Kobiety mogły wybrać pokój, strój, a nawet pozycję, w jakich będę je fotografował. Dzięki temu dostałem autentyczny smaczek tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami przez dwa tygodnie mojego pobytu w motelu" - podsumowuje Kurt Hollander.

East News
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy