"Duży w maluchu": Donatan i Cleo

Tym razem do białego "malucha" Filipa Nowobilskiego dał się zaprosić eurowizyjny duet Cleo & Donatan. Czy była to jazda bez trzymanki? Czy Donatan w końcu ściągnął okulary? Zapraszamy do oglądania!

Filip Nowobilski: Czy któreś z was wsiądzie za kierownicę?

Cleo: - Ja zapomniałam prawka...

Donatan: - Ja jestem dobrym producentem, ale słabym kierowcą. Nie będę ryzykował waszego życia.

Czy jesteście takim duetem pracoholików?

Donatan: - Tylko ja. Cleo jest tak zwanym pracoholikiem wtórnym, nakręcanym cały czas przeze mnie. Być może za parę lat to ona mnie pogoni. Czekam na to.

Cleo: - Ja też na to czekam.

Ale przecież Cleo jest taką niezależną, fajną osobą...

Donatan: - Po prostu czekam na to, aż będzie taka, jak ja, i co chwilę prosiła o wysłanie jej nowej muzyki, namawiała do zrobienia tego i tamtego...

Reklama

Cleo: - Na razie jest tak, że to on uprzedza mnie telefonami w stylu "wyślij mi to, wyślij mi tamto"...

Czy Donatan faktycznie wymaga dwa razy więcej od siebie, czy tak tylko mówi?

Cleo: - Wymaga naprawdę dużo od siebie, ciężko dotrzymać mu kroku. Rozmawiałam z ludźmi z ekipy teledyskowej i doszłam do wniosku, że muszą oni płakać po nocach z bólu, bo my potrafimy pracować nawet po czterdzieści godzin non stop...

Czy dowartościowujesz się w ten sposób?

Donatan: - Chodzi o efekty. Jeśli nie poświęcasz się pracy, to ich po prostu nie ma. Na planie zdjęciowym jest koło czterdziestu osób. Gadając z każdym nic się nie zrobi i skończy się to tym, że teledysk będzie wyglądał tak, jak klipy większości polskich twórców. Scenariusza nie udaje przenieść się na taśmę, bo na planie wszystko było za przeproszeniem roz*******.

Teledyski zmieniły muzykę i jej postrzeganie. Czy wystarczy zrobić mocny teledysk, a muzyka obroni się właśnie klipem?

Donatan: - Nie, wcale tak nie jest. Wszystko idzie ze sobą w parze. To nie jest nieme kino. Sztuką jest odpowiednio utkać teledysk z warstwą liryczną i pogodzić to jeszcze z muzyką. Dopiero wtedy stanowi to zgraną całość.

Czy nie poszliście tą samą drogą co wasi koledzy z zagranicy epatując w teledyskach piersiami i pupami?

Donatan: - Nie pokazujemy nagości. Śmieszy mnie natomiast to, że są u nas ubrane dziewczyny, kawałek nogi i nie różni się to de facto od reklamy mydła. Wydaje mi się, że pokazywanie w Polsce pięknych dziewczyn jest jak najbardziej na miejscu. Nie możemy pokazać nie wiadomo czego w rodzimych klipach, a pięknych i utalentowanych pań mamy aż nadto.

- W Polsce przestaje istnieć rodzimy przemysł i rodzima motoryzacja. To, co jest "korzennie" nasze, to śliczne dziewczyny. No i oczywiście słowiańska smykałka do robienia rzeczy kreatywnych.

Czy dużo da się załatwić "na Donatana"?

Donatan: - Wszędzie! Od szpitali aż po Pocztę Polską. Nawet w PKP! W czasie jednej z podróży zauważyliśmy, że nie działają gniazdka elektryczne i koleje na swojej oficjalnej stronie napisały, że pracują nad naprawą tej usterki. Mamy jakiś pożyteczny wkład w to wszystko...

Dlaczego nie można zrobić sobie z tobą zdjęcia bez twoich okularów?

Donatan: - Chronią mnie one przed światłem! Ha, tego się nie spodziewałeś. Może być też tak, że ukrywam przepracowanie lub mam zeza. Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.

Ile najdłużej nie spaliście odkąd razem współpracujecie?

Cleo: - To było w okolicach tegorocznych mistrzostw świata w siatkówkę...

Donatan: - Teledysk...

Cleo: - Racja, teledysk. 48 godzin na nogach!

Dlaczego nie odpowiadacie na zaczepki?

Donatan: - Często jakieś problemy z muzyką mają ci, którzy są kilka poziomów niżej niż my. Na takich konfliktach zawsze zyskują ci maluczcy, a my nie zamierzamy nikogo w ten sposób promować.

Macie jakieś szczególne wspomnienia związane z "maluchem"?

Cleo: - Mój tata wyrwał moją mamę na "malucha"...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy