Piwo z tanka - cymes dla piwosza

Nic nie smakuje tak dobrze, jak świeże piwo prosto z browaru - uważają miłośnicy złocistego napoju.

Dzięki czeskiemu systemem transportowania, przechowywania i serwowania piwa o nazwie tankovna, takim trunkiem można delektować się setki kilometrów od browaru.

Na czym polega sekret piwa z tanka? Piwo zaraz po uwarzeniu trafia do specjalnych stalowych zbiorników, określanych jako tanki. Trunek nie ma kontaktu ze zbiornikiem, bo znajduje się w worku. Do pubów tanki przewożone są specjalnymi pojazdami, w których cały czas są chłodzone (piwo ma taką samą temperaturę - od browaru po kufel). Zbiornik otwarty w lokalu ma siedmiodniowy termin przydatności.

Reklama

- Piwo z tanka jest świeże, niepasteryzowane, nienagazowane, smakuje wybornie" - zachwala w rozmowie Jakub Srubar, szef barmanów w nowo otwartej warszawskiej restauracji Ceska. Srubar nadzoruje, by w lokalu wszystko odbywało się zgodnie z czeską sztuką piwowarską. W jego rodzinnym kraju tanki używa się od lat 90. XX wieku. Szybko zyskały tam wielu zwolenników.

We wspomnianej restauracji miedziane tanki umieszczone są w widocznym miejscu i tworzą efektowną instalację. W każdym jest 500 litrów piwa.

- Średnio, w ciągu tygodnia zużywamy sześć tanków - mówi mistrz barmański. Specjalna tablica umieszczona przy zbiornikach informuje piwoszy, kiedy piwo przyjechało z browaru i ile czasu pozostało do jego wypicia.

W czeskim lokalu trunek podawany jest na kilka sposobów. Hladinka, mliko i cochtan to najpopularniejsze z nich.

Piwo zaserwowane w pierwszy sposób idealnie łączy słodycz z goryczą. Kufel z mlikiem przypomina cafe latte. A cochtan to piwo bez piany o goryczkowym smaku.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy