The Superior Spider-Man: Nie ma ucieczki - faktycznie lepszy Pająk [recenzja]

The Superior Spider-Man: Nie ma ucieczki - kadr z komiksu /INTERIA.PL
Reklama

Otto Octavius, znany bardziej jako Doctor Octopus, jest jednym z najniebezpieczniejszych wrogów Spider-Mana. Wyobraźcie sobie, że zamienia się on ciałami z Peterem Parkerem i w ten sposób sam chce zaprowadzić porządek na ulicach Nowego Jorku. Brzmi głupio? Owszem, ale to jedna z najlepszych historii o Spider-Manie ostatnich lat!

Scenarzysta Dan Slott - do spółki między innymi z Christosem Cagem - postawił rządzące opowieściami o Człowieku Pająku fundamenty na głowie. Śmiertelny wróg Parkera w jego kostiumie i to w dodatku z misją uratowania miasta?

Pomysł na papierze zwiastuje klęskę, ale podczas lektury tomu "Nie ma ucieczki" będącego już czwartą częścią tej historii na mojej twarzy co chwilę pojawiał się uśmiech. I to nie tylko dlatego, że obecne na kartach komiksu żarty są naprawdę dobre. Ten zwariowany scenariusz aż pachnie świeżością.

W albumie nie ma ucieczki poznamy dwie ciągnące się przez kilka zeszytów historie. W pierwszej z nich Superior Spider-Man będzie musiał zmierzyć się z panteonem swoich największych przeciwników w ramach niewygodnej przysługi dla J. Jonaha Jamesona, który w międzyczasie zmienił głośną redakcję tabloidu Daily Bugle na... biuro burmistrza Nowego Jorku.

Reklama

Ta część albumu jest po brzegi najeżona akcją, chociaż to właśnie spokojniejsze momenty okazują się tymi najbardziej zapadającymi w pamięć. Scenarzyści nie boją się zadawać trudnych pytań. Osadzenie w roli Spider-Mana jego nemesis pozwala czytelnikom zastanowić się, czy ktoś, kto nie ma skrupułów nie byłby przypadkiem skuteczniejszym obrońcą prawa. Tym rozważaniom towarzyszy także wątek ekonomiczny.

W końcu Doc Ock, którego konta bankowe pękają w szwach, może pozwolić sobie na większe inwestycje w swoją działalność niż biedny Parker nie potrafiący związać końca z końcem przez właściwie całą swoją superbohaterską karierę. Podobne konflikty wyskakują dosłownie co chwilę w trakcie lektury.

Nie brakuje ich także podczas śledzenia losów Pajączka, który decyduje się na radykalne rozwiązanie kwestii zorganizowanej przestępczości w swoim rodzinnym mieście.

Czy superbohaterowie powinni mieć własne bojówki? Czy mogą naruszać prywatność cywili, aby móc dopaść swoich wrogów? Lektura historii zawartych w tomie "Nie ma ucieczki" nie daje nam jednoznacznych odpowiedzi - i bardzo dobrze. Ostateczna decyzja należy do czytelnika.

Mimo dość poważnego tonu całości (pierwsza część prawie w całości rozgrywa się w więzieniu Raft, gdzie przebywają najgorsi złoczyńcy, w drugiej Superior Spider-Man udowadnia, że nie ma dla niego właściwie żadnych świętości) scenarzyści nie zapomnieli o momentach rozluźniających napiętą atmosferę. Długoletni fani serii z pewnością zaśmieją się czytając wewnętrzne przemyślenia Otto Octaviusa narzekającego na więzienie, którym stało się dla niego ciało Parkera. Małych wybuchów śmiechu dostarcza - jak zawsze - postać pana Jamesona. Mimo zmiany swojej pozycji społecznej pozostał on głównym elementem komediowym przygód pełzającego po ścianach herosa.

Giuseppe Camuncoli i Humberto Ramos, rysownicy zamieszczonych w tomie zeszytów, odwalili kawał dobrej roboty. Realistyczny styl tego pierwszego bardziej przypadł mi do gustu, ale o lekko karykaturalnej kresce Ramosa po prostu nie mogę powiedzieć nic złego. Na plus zaliczam fakt, że dwie historie różnią się od siebie także w warstwie wizualnej.

Wspomnę również, że autorzy plansz zmyślnie rozlokowali poszczególne kadry. Nawet początkujący czytelnik nie będzie miał żadnych problemów ze śledzeniem akcji czy dialogów. Wbrew pozorom nie brakuje na rynku komiksów, w których ten aspekt po prostu leży.

"The Superior Spider-Man: Nie ma ucieczki" to bardzo mocna propozycja z linii Marvel Now!, która na polskim rynku ukazuje się nakładem wydawnictwa Egmont. Mimo iż tom ten opatrzony jest cyfrą 4, to można po niego śmiało sięgnąć. Na pierwszej stronie znalazło się nawet miejsce na wprowadzenie do wydarzeń mających w nim miejsce. Lektura tego komiksu przekonała mnie nie tylko po sięgnięcie po wcześniejsze trzy tomy, ale także utwierdziła w przekonaniu, że szalone pomysły są czasami najlepsze.

Michał Ostasz

Przeczytaj również recenzje innych komiksów:

- Deadpool: Łowca Dusz

- Suicide Squad: Nadzorować i karać

- Jonah Hex: Oblicze pełne gniewu

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: komiks | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy