Winston Churchill. Opowieść o przywództwie w czasach mroku

Brytyjski polityk słynął z zamiłowania do cygar /East News
Reklama

Jaką drogę musiał przejść Winston Churchill, żeby od człowieka utożsamianego z niepowodzeniami i czarnowidztwem przeistoczyć się w jednego z najważniejszych polityków XX wieku? Próby odpowiedzi na to pytanie podjął się Anthony McCarten, autor książki "Czas mroku" i scenariusza filmu o tym samym tytule.

Winston Churchill był prawdziwym mężem stanu, premierem Wielkiej Brytanii, laureatem literackiej Nagrody Nobla, a przede wszystkim jednym z najważniejszych polityków minionego stulecia.

Dziś aż trudno uwierzyć, że - delikatnie mówiąc - nie cieszył się popularnością, gdy dochodził do władzy. "Showman lubiący zwracać na siebie uwagę, a nawet popisywać się, chwalipięta, poeta, dziennikarz, historyk, ryzykant, melancholik, zapewne alkoholik, bezsprzecznie w wieku emerytalnym, (...) był symbolem niepowodzeń, uporczywie uprawiał nietrafione czarnowidztwo, zbyt często okrutnie się mylił".

Reklama

Ale miał doświadczenie wojenne. I talent oratorski. Co jeszcze sprawiło, że Winston Churchill zapisał się złotymi zgłoskami w historii - nie tylko Wielkiej Brytanii, skutecznie przeciwstawiając się w Europie szaleństwu Adolfa Hitlera?

Pomocna w znalezieniu odpowiedzi na to pytanie jest książka pisarza i scenarzysty Anthony’ego McCartena pt. "Czas mroku. Jak Churchill zawrócił świat znad krawędzi". Niebawem do kin trafi film ze znakomitą kreacją aktorską Gary'ego Oldmana, który powstał na podstawie scenariusza jego autorstwa.

Autor nakreślił portret wielkiego przywódcy, ale też człowieka ze wszystkimi jego ułomnościami i słabościami. Sporo miejsca poświęcił również na opis młodzieńczych lat późniejszego brytyjskiego przywódcy.

"Czas mroku" - przeczytaj fragment książki

W 1898 roku Winston odwiedził Sudan i dołączył do walczącego z powstaniem mahdystów pułku lorda Kitchenera. Tam znów pracował jako korespondent wojenny i uczestniczył w jednej z ostatnich wielkich szarż kawaleryjskich w dziejach Anglii. Przechwalał się, że własnoręcznie zgładził co najmniej trzech "dzikusów".

Kiedy w marcu 1899 roku wrócił do Anglii, był już zdecydowany, by wejść w świat polityki. Pierwszą ku temu okazję stworzyła śmierć deputowanego z Oldham, która wymusiła wybory uzupełniające w czerwcu tego samego roku. Churchill przeprowadził energiczną kampanię wyborczą, ale nie odniósł sukcesu. Niepowodzenie to nie mogło go jednak w żaden sposób powstrzymać  - wkrótce powrócił do dziennikarstwa frontowego i udał się do Afryki Południowej, aby pisać relację z nowego konfliktu zbrojnego: wojny burskiej.

Churchill znalazł się w samym środku wydarzeń, a o jego męstwie zrobiło się głośno. Kiedy w Anglii po ledwie kilku tygodniach rozeszła się wieść, że został schwytany przez Burów, wzbudziło to powszechne oburzenie. Co prawda był uzbrojony w sprawdzonego mauzera, ale utrzymywał, że ma status osoby "niewalczącej", Burowie jednak nic sobie z tego nie robili. Młody awanturnik nie czekał, aż o jego losie zadecydują kanały dyplomatyczne, lecz zdecydował się na brawurową ucieczkę z obozu jenieckiego w Pretorii.

Szedł długie godziny w bezlitosnym południowoafrykańskim skwarze, aż w końcu przypadkiem natknął się na tory kolejowe i wskoczył do pociągu zmierzającego ku transwalskiemu Wysokiemu Weldowi i ku wolności. Przebył niemal pół tysiąca kilometrów, a z każdym kolejnym kilometrem wzmacniał swoją legendę. W Afryce Południowej pozostał jeszcze kolejne sześć miesięcy, pławiąc się w swojej sławie, aż w lipcu 1900 roku przybył do Anglii. Natychmiast powrócił do kariery polityka. Owoce tych wysiłków i zdobytej sławy przyszły 1 października 1900 roku, kiedy to w końcu został deputowanym do parlamentu z ramienia Partii Konserwatywnej. Brakowało wtedy dwóch miesięcy do jego dwudziestych szóstych urodzin.

Ktoś mógłby powiedzieć, że jego wybór stanowi wczesny przykład przenikania celebrytów do polityki, ale jak to określił wybitny biograf Churchilla Roy Jenkins w książce Churchill: A Life [Churchill. Biografia], "Winston wierzył w swoją gwiazdę. A jego gwiazda wisiała nad Oldham". Co charakterystyczne dla Winstona, jedna ścieżka kariery bynajmniej go nie zadowalała. Nie odstąpił od pisania, ponadto wyruszył z wykładami w objazd Zjednoczonego Królestwa, Stanów Zjednoczonych i Kanady  - za raczenie audytoriów opowieściami o swoich brawurowych wyczynach w Afryce Południowej otrzymywał furę pieniędzy. 22 stycznia 1901 roku dowiedział się o śmierci królowej Wiktorii  - przed narodem rysował się przedświt nowej epoki.

W dniu pogrzebu monarchini Churchill wrócił do Anglii i wreszcie objął stanowisko w Izbie Gmin. Jenkins napisał w jego biografii, że Winston, "przez większość swej późniejszej kariery uchodzący za ostatniego człowieka epoki wiktoriańskiej, jaki pozostał w świecie brytyjskiej polityki, znęcony honorariami za wykłady przegapił możliwość złożenia poselskiej przysięgi wierności królowej. Dopiero 14 lutego, kiedy pierwszy raz został przyjęty w poczet parlamentarzystów, ślubował lojalność władcy, ale tym był już król Edward VII". Stał się więc pełnoprawnym deputowanym i 18 lutego po raz pierwszy wystąpił przed Izbą.

Jeśli wziąć pod uwagę reputację człowieka chełpliwego, pierwsze cztery lata w parlamencie były w wykonaniu Winstona cokolwiek dyskretne  - być może słusznie. Jak w trakcie pobytu w Indiach, także i tu wykorzystywał czas do przyglądania się i analizowania tego, co słyszał zarówno z ust swoich kolegów z Partii Konserwatywnej, jak i tych z partii opozycyjnych. Dochodził do wniosku, że w drugim szeregu nie ma jego wymarzonego miejsca.

Chciał rozstrzygać o losach kraju. Trzeba było niemal czterdziestu kolejnych lat, aby pojawiła się przed nim taka możliwość.

Ten okres wycofania nie trwał długo. Wkrótce już wygłaszał mowy, które podważały stanowisko jego własnej partii w kwestii zwiększonych wydatków rządowych na siły zbrojne. W Mojej młodości wspominał:

"Byłem całym sercem za doprowadzeniem wojny [burskiej], która na powrót rozgorzała, do zwycięskiego końca. Opowiadałem się za wysłaniem większej liczby lepiej wyszkolonych wojsk, jak również za wykorzystaniem oddziałów indyjskich. [...] Uważałem, że powinniśmy zakończyć wojnę siłą oręża i wspaniałomyślności, a następnie pospiesznie powrócić na drogę pokoju, redukcji liczebności armii i reformy".

Kres wojny burskiej w 1902 roku w żaden sposób nie połączył przekonań Churchilla z opiniami wyższych rangą polityków z Partii Konserwatywnej, a jego poparcie dla ustaw o wolnym handlu, sprzeczne ze stanowiskiem macierzystego ugrupowania, doprowadziło do tego, że 31 maja 1904 roku Churchill wstrząsnął całą Izbą, przechodząc do Partii Liberalnej.

Jego bliska znajoma Violet Bonham-Carter opisała, jak to wyglądało: Winston "pojawił się. Stojąc przy barierce, spojrzał na swoje tradycyjne miejsce poniżej ministerialnego przejścia między rzędami, szybko zlustrował wzrokiem analogiczną ławę w szeregach opozycji, postąpił kilka kroków wprzód, skłonił się przed fotelem przewodniczącego, po czym gwałtownie skręcił w prawą stronę i zajął miejsce pomiędzy liberałami". Rozmyślnie usiadł tuż obok Davida Lloyda George’a, oponenta swojego konserwatywnego kolegi Josepha Chamberlaina.

Wystąpienia Churchilla z pierwszych czterech lat w parlamencie zapewniły mu, że teraz to on kierował staraniami liberałów, by dyskredytować konserwatystów i sławić zalety liberalizmu. W grudniu 1905 roku  - częściowo dzięki energetycznemu połączeniu tego młodego renegata z upartym walijskim mentorem, Lloydem George’em  - liberałowie po rezygnacji Arthura Balfoura z funkcji premiera w końcu przejęli władzę. Churchill otrzymał tekę wiceministra do spraw kolonii.

Było to niczym niewyróżniające się stanowisko, które jednak świetnie pasowało do Churchilla z racji jego osobistych doświadczeń z Indii i Afryki Południowej; sterował nim bardzo wprawnie. W kwietniu 1908 roku pozwoliło mu to osiągnąć kolejny ambitny cel: rządowe stanowisko przewodniczącego Izby Handlowej.

Objęcie fotela w składzie rządu miało swoją wagę, lecz było niczym wobec naprawdę ogromnego znaczenia, jakie miało zajęcie miejsca przy stole na przyjęciu u lady St. Helier.

Jako "szczęśliwy czternasty", który mógł uniknąć zajęcia pechowego miejsca numer trzynaście, Churchill spojrzał w stronę siedzącej obok młodej osoby i napotkał oczy pięknej kobiety, która w niecałe sześć miesięcy później została jego żoną i spędziła z nim resztę życia. Nazywała się Clementine Hozier.

Dwudziestotrzyletnia wówczas Clementine była córką lady Blanche Hozier, a jej ojcem był... cóż, albo Henry Montague Hozier, albo kapitan William "Bay" Middleton, albo mąż siostry lady Blanche, Algernon Freeman-Mitford, albo ktoś zupełnie inny... Lady Blanche słynęła ze zdobycia i odprawienia niejednego kochanka.

Clementine, absolwentkę Sorbony, przygotowywano do roli młodej damy i dobrej partii; była dwukrotnie zaręczona z sir Sidneyem Peelem, za każdym razem jednak zrywała narzeczeństwo.

Zupełnie przypadkowo więc - wskutek ceremonialnego zabobonu  - Churchill otrzymał szansę, żeby wywrzeć wrażenie na kobiecie, która w przyszłości pomoże mu zmagać się z wątpliwościami nie tylko własnymi, lecz także innych. Będzie zarówno w niego wierzyć, jak i besztać go za złe zachowanie, będzie wobec niego lojalna i zostanie uznana za potężny autorytet w jego życiu.

Clementine nie stała się politykiem, ale miała umiejętności i urok, by stawiać czoło najprzedniejszym parlamentarzystom z Izby Gmin. Będzie się troszczyć o męża w trakcie osławionej "chandry" (black dog), depresji, mimo że jednocześnie przyjdzie jej zmagać się z własnymi demonami. Ale przede wszystkim zawsze będzie przedkładać jego interes  - a tym samym interes kraju  - nad własny.

Anthony McCarten "Czas mroku. Jak Churchill zawrócił świat znad krawędzi", Wydawnictwo Marginesy, data premiery: 17 stycznia 2018

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy