Pierwszy na świecie Transformer to czerwone BMW

Turecki Transformers, czyli Letron Antimon /materiały prasowe
Reklama

Szok i niedowierzanie? Mało powiedziane! Ta maszyna to science fiction przeniesione do prawdziwego świata. Tureckim inżynierom udało się stworzyć pierwszego na świecie realistycznego Transformersa, a zarazem dokonać prawdopodobnie najdroższego w historii tuningu BMW...

Pozory mylą - to wyświechtane nieco powiedzenie pasuje jak ulał do projektu firmy Letvision. Ich dzieło nazywa się Letron Antimon i choć z pozoru wygląda jak czerwone BMW, tak naprawdę jest też... robotem.

Letron ma ręce z błotników i wysuwane, ruchome dłonie oraz nieco przerażajacą twarz cyborga. Potrafi mówić, ale chyba tylko po turecku i zdarza mu się popuścić trochę pary z mechanicznych trzewi. Cały ten spektakl trzeba przyznać robi piorunujące wrażenie.

Produkcja robota zajęła dwunastu inżynierom osiem miesięcy. Jak przyznają twórcy, to pierwszy tego typu na świecie projekt z pełną konwersją techniczną i doskonałymi osiągami.

Prezentowany na filmie czerwony BMW coupe posiada "system dynamicznego oświetlenia" oraz WiFi. Napędzany silnikiem elektrycznym bolid jest zdalnie sterowany. Żeby przystosować go do normalnego poruszania się po drodze, inżynierowie musieliby wykonać jeszcze kilka poprawek.

Reklama

Jak widać na załączonym filmie - robot nie potrafi chodzić. Jednak w Letvision zapewniają, że taka funkcjonalność może zostać dodana za odpowiednią dopłatą. Trzeba bowiem wiedzieć, żę tureckie Transformersy to nie tylko sztuka dla sztuki. Firma rozważa produkcję podobnych maszyn na specjalne zlecenie.

Na oficjalnej stronie Letrons.com czytamy, że specjaliści są w stanie zbudować robopojazd z różnych modeli samochodów i zapewniają, że wciąż pracują nad nowymi projektami oraz rozwojem futurystycznych technologii.

Obecnie dostępne w gamie (na razie jedynie wirtualnie) modele to Bizmut, Argon, Wolfram i Tantal. Czerwony prototyp również jest na sprzedaż, lecz kupujący poza wyłożeniem pokaźnej ilości gotówki musi także spełnić pewne tajemnicze "kryteria".

Jakie? Tego nie wiemy. Podejrzewać możemy jedynie, że robosamochody rodem z Turcji mogą wkrótce zagościć w garażu jakiegoś kochającego gadżety miliardera.



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy