Test Faceta: buty trekkingowe Keen Durand

Na górskim szlaku należy spodziewać się wszystkiego, dlatego niezależnie od pogody trwałe i wygodne buty są podstawą. Czy model Keen Durand zdaje ten egzamin?

Producent tego obuwia jasno daje do zrozumienia, że jego produktów nie należy stawiać na równi z produktami z Chin. Na języku buta dumnie widnieje metka z napisem "American Build". Nie są to tylko czcze przechwałki. Buty te zjechały prosto z taśm w fabryce w mieście Portland w amerykańskim stanie Oregon.

Czy owe hasło "American Build" faktycznie przekłada się na jakość? Po długich tygodniach korzystania z modelu Durand mogę śmiało powiedzieć, że tak. Buty nie zawiodły mnie zarówno w czasie srogiej zimy, jak i w bardziej suchych warunkach. Nawet mimo swojej poważnej wagi okazały się nad wyraz wygodne.

Projektanci tych butów postawili na klasykę. Durand wyglądają bardzo standardowo, ale nie można odmówić im pewnego uroku. Ich prezentacja podyktowana jest oczywiście właściwościami wymaganymi od obuwia trekkingowego, ale nie są one toporne.

Reklama

Z powodzeniem można założyć je na siebie także w mieście. Kwestią sporną jest jaskrawa "błyskawica" biegnąca wzdłuż podeszwy. Jednym z pewnością przypadnie ona do gustu, inni woleliby zastąpić jaskrawy kolor pomarańczowy czernią.

Cholewkę buta wykonano ze skóry nubukowej oraz oddychającej membrany Keen Dry. Dzięki temu połączeniu butów nie ma jak "zatopić". Woda przedostanie się do ich środka tylko od góry. Brodząc w górskich strumykach, głębokim śniegu czy sięgających po kostki kałużach nie musicie się niczego obawiać. Podobnie jak odmrożenia stóp zimą. Keen Durand są nie tylko nieprzemakalne, ale i po prostu ciepłe.

Buty zostały wzmocnione dwuczęściową podeszwą opartą na piance poliuretanowej oraz dodatkową warstwą ochronnej gumy, którą zostały oblane czubki. Ta ostatnia ochrania nasze palce przed przypadkowymi zbyt bliskimi spotkaniami z kamieniami i korzeniami. Wiedzcie, że ten patent naprawdę działa i przydaje się zadziwiająco często.

Sama podeszwa świetnie tłumi wstrząsy i nie zbiera zbyt dużej ilości błota czy mniejszych kamyczków. Ponadto dobrze trzyma się ona suchego podłoża. Bez najmniejszych problemów zmaga się też z błotem. Gorzej radzi sobie natomiast z lodem, ale z tym nie przegrywają tylko założone na buty raki. 

Pozostaje pytanie: czy Keen Durand są naprawdę trwałe? Po kilku wycieczkach górskich oraz chodzeniu w nich w okresie zimowym wciąż nie widać na nich śladów użytkowania. Po lekkim przemyciu wyglądają one wciąż tak samo dobrze, jak na chwilę po pierwszym wyjęciu ich z pudełka. Starta podeszwa? Zniszczone sznurówki? Nic z tych rzeczy. Po jednym sezonie stwierdzam, że model Durand z powodzeniem przeżyje ich jeszcze co najmniej kilka.

Buty Keen aż po czubki wypchane są nowoczesnymi technologiami. Nawet ich wkładka jest specjalnie zaprojektowana. Najlepsze jednak jest to, że wszystkie te rozwiązania naprawdę działają. Trwałość, niezawodność i wygoda mają swoją cenę. Keen Durand nie należy do najtańszych modeli butów trekkingowych (ok. 659 zł), ale można mieć pewność, że za tę cenę kupuje się obuwie naprawdę nie do zdarcia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy