Test Faceta: Parrot AR.Drone 2.0

Samoloty i helikoptery sterowane radiem są w porządku, ale ich pilotaż sprawia wiele problemów. Nowością w dziedzinie latających gadżetów są drony - napędzane czterema śmigłami bezzałogowce, które kontrolujemy przy użyciu smartfona. W nasze ręce wpadł jeden z nich: Parrot AR.Drone 2.0

Drony, czyli bezzałogowe pojazdy latające od kilku dobrych lat są wykorzystywane przez armie na całym świecie zarówno do celów zwiadowczych, jak i ataków na kryjówki wroga.

Podobne urządzenia, rzecz jasna mniejsze i pozbawione siły ognia, zaczynają trafiać "do cywila". Mogą one służyć jako unoszące się nad ziemią kamery, dzięki którym nagramy nasze popisy w skateparku, jak i imprezę rodzinną w przydomowym ogrodzie. Przede wszystkim są to jednak świetne zabawki dla dużych chłopców. Co najlepsze, w określeniu świetne nie ma ani krzty przesady.

Parrot AR.Drone 2.0 to całkiem spory kwadrokopter wyposażony w kamerę HD oraz całą masę czujników dbających o to, aby sterowanie nim było frajdą, a nie udręką. Sam "pojazd" waży niewiele.

Reklama

Jego kadłub jest stosunkowo niewielki, ale odchodzą od niego cztery wirniki, które sprawiają, że całość może unieść się w górę - i to nawet na kilkadziesiąt metrów.

Do specjalnego złącza podpinamy dołączoną do zestawu baterię, zakładamy ochronny stelaż (nie jest to konieczne, ale o tym, dlaczego warto to zrobić przeczytacie za chwilę) i odpalamy ściągniętą na tablet lub smartfona aplikację umożliwiającą sterowanie naszym własnym bezzałogowcem.

Czynności w powyższym opisie mogą wydawać się skomplikowane, ale w rzeczywistości poradzi sobie z nimi nawet pięciolatek (potwierdzone empirycznie!). Wszystko sprowadza się do podłączenia jednego przewodu, dwóch ruchów rękami i kilkoma puknięciami w ekran urządzenia mobilnego. To pierwszy duży plus.

Kiedy tablet połączy się z dronem utworzoną przez niego siecią Wi-Fi możemy odrywać się od ziemi. Aby to zrobić wystarczy dotknąć ekranem przycisk "Take-Off" - to tyle. Słyszymy świst wirników i po chwili dron unosi się na wysokość około jednego metra. Od tej chwili jest on gotowy na nasze rozkazy.

Te wydajemy za pośrednictwem trzymanego w ręku "ekranu". Widzimy na nim zarówno obraz na żywo przesyłany do urządzenia z kamery drona, jak i cyfrowe dżojstiki. Te ostatnie przypominają nieco analogowe gałki znane z kontrolerów do konsol z rodziny PlayStation. Ta analogia nie jest przypadkowa. Gracze poczują się tak, jak gdyby trzymali w rękach joypada.

Do tego dochodzą widoczne cały czas komendy "Landing" oraz "Emergency", a także ikony przywołujące ekran z ustawieniami. Te można zmieniać w locie, dzięki czemu możemy kontrolować maksymalną wysokość, na którą pozwolimy wzlecieć naszemu "zwiadowcy", czułość sterowania bądź też miejsce zapisu nagrywanych przez niego filmów.

Przejdźmy do pilotażu. Jak już wspomnieliśmy fani gier poczują się jak w domu, ale nawet osoby stroniące od elektronicznej rozrywki szybko dojdą do wprawy w kontrolowaniu drona. Jednym kciukiem ustalamy kierunek, w którym poleci kwadrokopter, drugim zwiększymy lub zmniejszymy wysokość lotu maszyny oraz obrócimy ją w osi poziomej. Pozostając na chwilę przy obrotach: dwukrotnie stukając w ekran sprawimy, że dron wykona... salto.

Numer ten wygląda naprawdę widowiskowo i nigdy (naprawdę!) się nie nudzi. Jest to także najlepszy sposób na to, aby zademonstrować komuś możliwości dopiero co zakupionego cacka. Wspomnimy jeszcze, że urządzeniem da się także sterować przy pomocy wychyleń smartfona. My jednak preferowaliśmy opisane wcześniej rozwiązanie.

Pisząc o męskim gadżecie nie sposób nie wspomnieć o jego osiągach. W tej kwestii Parrot AR.Drone 2.0 także ma się czym pochwalić. Jego zasięg to około pięćdziesięciu metrów, prędkość maksymalna wynosi ok. 20 km/h, a sam dron może wznieść się nawet na kilkadziesiąt metrów w górę. Na potrzeby testu podlecieliśmy nim na wysokość trzeciego piętra bloku mieszkalnego.

Na zawieszonym nieruchomo w powietrzu urządzeniu nie robiło to żadnego wrażenia, jednakże chcąc latać na tej wysokości trzeba liczyć się z niebezpieczeństwem. Nawet niewielkie podmuchy wiatru powodują, że kwadrokopter zaczyna tracić stabilność. W takich sytuacjach należy nim jak najszybciej wylądować, bądź też obniżyć wysokość lotu. Nie jest to jednak wina złej konstrukcji. AR.Drone 2.0 jest po prostu tak lekki. Coś za coś.

W tym miejscu warto wspomnieć o wytrzymałości baterii. Na akumulatorze dołączonym do zestawu polatamy około dziesięć - trzynaście minut. Na większej baterii (1500 mAH) da się szaleć nawet przez dwadzieścia minut. Aby zabranie drona na przykład na wyjazd za miasto faktycznie miało sens należy zaopatrzyć się w minimum dwa akumulatory.

Całe szczęście, że w warunkach jego "normalnego" użytkowania produkt firmy Parrot sprawdza się po prostu bez zarzutu. Dodatkowo jest to naprawdę trwały sprzęt. Egzemplarz testowy nie raz spadał na ziemię, a nawet wlatywał w przeszkody. Upadki i kraksy nie robiły na nim żadnego wrażenia. Ich pozostałościami były tylko niewielkie rysy na dołączonym stelażu. Dlatego też warto zakładać go nie tylko wtedy, kiedy chce się polatać dronem w pomieszczeniu, ale także na świeżym powietrzu. Dzięki temu nie trzeba będzie inwestować w części zamienne bądź też naprawę samego gadżetu.

Wspominaliśmy już, że AR.Drone 2.0 to świetna zabawka, ale czy można zaprzęgnąć go do profesjonalnych zastosowań? Niestety nie. Choć jest on wyposażony w całkiem niezłą kamerę zapisującą obraz w rozdzielczości HD, to nagrane ujęcia odstają poziomem od tych nagrywanych lepszym smartfonem.

W dodatku, sama kamera jest zamontowana na stałe na dziobie pojazdu przez co nagranie dynamicznych ujęć jest właściwie niemożliwe. Każdy ruch drona powoduje, że obraz "skacze". Nie oznacza to jednak, że tym sprzętem nie da się nakręcić fajnych ujęć "z lotu", które będzie można potem pokazywać znajomym.

Na uwagę zasługuję tutaj fakt, iż ujęcia uchwycone dronem od razu lądują na naszym tablecie lub smartfonie. Możliwy jest także zakup tak zwanej nagrywarki lotu GPS, która służy nie tylko jako pendrive o pojemności 4GB do nagrywania filmów, ale także nadajnik do określania pozycji urządzenia na mapie. Możliwe jest nawet planowanie trasy jego przelotu. Przydatny bajer.

Parrot AR.Drone 2.0 nie jest gadżetem bez wad, jednakże ma on zaletę, która jest po prostu bezcenna - wywołuje na twarzy uśmiech. Widząc wzbijającą się w powietrze maszynę nie sposób ukryć swojego zachwytu. Tego nie schowają także znajomi i przechodnie, którzy będą patrzyć na to jak bawicie się tą maszyną. Lepiej od razu przywyknijcie do pytań w stylu "mogę chwilę polatać?"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Drony | Parrot Ar.Drone 2.0 | gadżety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy