Karl Lagerfeld ani myśli o emeryturze

Mimo, że ma na karku prawie 80 lat, Karl Lagerfeld wciąż projektuje dla trzech domów mody. W ostatnim wywiadzie stwierdził, że wyklucza przejście na emeryturę. "Gdybym tak zrobił, umarłbym i byłbym skończony" - wyznał niestrudzony kreator.

Tym razem to redaktorom brytyjskiego "Vogue'a" udało się namówić złotoustego Lagerfelda na zwierzenia. "Czemu miałbym przestać pracować? Gdybym tak zrobił, umarłbym i byłbym skończony" - żachnął się, gdy spytano go o przejście na emeryturę.

Praca w żadnym razie nie jest dla niego odrabianiem pańszczyzny. "Ludzie, którzy chodzą do pracy tylko po to, by zarobić na życie, są w pewien sposób nudni" - powiedział, jak zwykle nie szczędząc krytycznych uwag wobec otoczenia.

Lagerfeld podchodzi do zawodu projektanta z wielką pasją. "Swój zawód chciałem wykonywać, od kiedy byłem dzieckiem. Kocham modę. Jestem szczęściarzem, że mogę pracować w tak komfortowych warunkach. Robię to, na co mam ochotę" - mówi dziennikarzom "Vogue'a".

Reklama

Pochodzący z Niemiec projektant stoi na czele trzech domów mody: Chanel, Fendi i Karl Lagerfeld Paris. Przy okazji zajmuje się również fotografią. Namiętnie czyta książki - jego biblioteka liczy 300 tysięcy woluminów. Lagerfelda określa się cesarzem mody i najbardziej zapracowanym projektantem na świecie.

Karierę zaczynał w Paryżu, gdzie w 1955, kiedy miał 22 lata, wygrał czołowy konkurs mody. Wygrana zapewniła mu pracę w domu mody Balmain. Od 1958 pracował w domu mody Jean Patou. Po roku projektował już dla takich domów mody jak Krizyja i Valentino. 

W 1964 wyjechał do Włoch, by studiować sztukę. W 1967 powrócił do świata mody i wybrał Fendi jako konsultanta projektów.

W 1972 wraz z domem mody Chloé stworzył biało-czarną kolekcję Deco, która otworzyła mu drzwi do międzynarodowej kariery.

Od 1983 kieruje domem mody Chanel.



PAP life
Dowiedz się więcej na temat: moda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy