Test Faceta: Keen Tumalo - zabraliśmy je na pole

To już nie pierwszy raz, gdy ekipa Keen Polska obdarza nas zaufaniem, podsyłając nowości ze swojej kolekcji. Tym razem w nasze ręce trafił model Tumalo - but przeznaczony nie na górskie szlaki, lecz do codziennego użytku. Postanowiliśmy sprawdzić, jak spisują się piękną złotą polską jesienią, a że akcja rozgrywała się w Krakowie - zabraliśmy je na pole.

Tumalo to ciekawa propozycja ze strony Amerykanów, kojarzonych do tej pory ze specjalistycznym obuwiem trekkingowym i górskim. Tym razem jednak Keen postanowił poszukać szczęścia w "segmencie" miejskim, wypuszczając model przeznaczony do przemierzania jesiennych i zimowych ulic suchą i ciepłą stopą.

Do dyspozycji mamy dwa warianty kolorystyczne. Czarny i opisywany przez nas, w kolorze nazwanym przez producenta "Tortoise shell". Tak po prawdzie, nam bardziej przypomina to jasny brąz, niż skorupę żółwia, ale jako daltoniści lepiej nie będziemy doktoryzować się z kolorów. But jaki jest, każdy widzi.

Pudełko z ekologicznej tektury zawiera oprócz standardowej zawartości dodatkową parę sznurówek. I tutaj wracamy do kolorów - mamy do wyboru brązowo-czarne albo (strzelamy) turkusowo-czarne. My od razu wybraliśmy ten drugi wariant kolorystyczny. Kontrastujące sznurowadła spodobały nam się o wiele bardziej.

Reklama

Pierwsze wrażenia - skóra jest bardzo miękka i delikatna. Producent informuje, że to wyrób "luksusowy", więc na wszelki wypadek warto zaimpregnować. Oczka sznurowadeł są metalowe, przytwierdzono je nitami i sprawiają wrażenie solidnych. Wulkanizowana podeszwa jest klejona. Z boku biała - nadaje obuwiu sportowej lekkości, a od spodu brązowa.

Jeśli w swoich butach zwracacie uwagę na porządną wkładkę, to wybierając Tumalo będziecie zachwyceni. Wyposażone są one w wyjmowaną, wymienialną wkładkę "Metatomical Footbed" opracowaną przez speców z firmy Keen. Co w niej takiego specjalnego? Po pierwsze - dopasowuje się do stopy użytkownika buta, po drugie - zapewnia cyrkulację powietrza i sprawia że stopa nie poci się, gdy używamy obuwia w temperaturze pokojowej. Doceni to każdy, kto musiał przesiedzieć w ocieplanych butach osiem godzin w ciepłym pomieszczeniu.

Nowe Tumalo docenisz także w sytuacjach, do których zostały stworzone. Użytkowanie ich przy temperaturach oscylujących w okolicach zera stopni nie spowodowało u nas niebezpiecznego wychłodzenia stóp. Było sucho i ciepło - dokładnie tak, jak zapewnia producent. A to duży plus.

Nasze słowa pochwały musimy skierować również do projektantów. Udało im się stworzyć model buta, który wygląda klasycznie i ponadczasowo. A co za tym idzie, można go dopasować do różnego typu garderoby. Tumalo tak samo dobrze komponują się ze spodniami dresowymi, dżinsami, czy nawet ciut bardziej formalnymi "chinosami". Możliwość żonglowania sznurówkami sprawia, że nie ma problemu, by założyć je do biura w tzw. "casual friday", gdy tuż po pracy szykujemy się na weekendowy wypad.

Ciepłe, oddychające i ładne - to już napisaliśmy. Trzeba dodać jeszcze, że Tumalo są również najzwyczajniej w świecie wygodne. Czy się stoi, czy się leży, to znaczy - chodzi - stopa czuje się w nich komfortowo.

Szukając minusów, tak naprawdę nie można do niczego się przyczepić. No może jedynie do tego, że na zdjęciach reklamowych wyglądają na ciut bardziej smukłe, ale w końcu buty na jesienno-zimową pluchę, to nie trampki, więc im to wybaczamy.

Wybaczyć można nawet cenę - 549 złotych, jeśli zdamy sobie sprawę, że za te pieniądze otrzymujemy porządny produkt nie na jeden, a co najmniej kilka sezonów, którego funkcjonalności nie są jedynie reklamowym picem na wodę. Cytując klasyka - wydając pieniądze na Keen Tumalo "będzie pan zadowolony".

Dokładniejsze zdjęcia butów znajdziesz w naszych galeriach:

Wszystkie zdjęcia wykorzystane w artykule i albumach wykonano smartfonem LG G4


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy