Tede: Rychu Peja umówił się ze mną na "solo". Przyszedł w trzynastu gości

Tede po raz pierwszy opowiedział o kulisach jego ustawki z Peją /YouTube
Reklama

- Mówię to pierwszy raz publicznie (...) jak zobaczyłem trzynastu gości, to k**** parsknąłem śmiechem. W trzynastu do jednego lamusa, w sensie do mnie. I nawet do mnie nie podszedł! Stał w trzecim rzędzie - raper Tede w wywiadzie z Filipem Nowobilskim powiedział jak naprawdę wyglądała ustawka z Peją.

Filip Nowobilski: Podobno Peja ma wziąć udział w programie "Agent" TVNu...

- Tak mi rozum podpowiada i myślę, że coś jest w tej plotce. Bardzo mnie to cieszy, bo sukcesy moich kolegów cieszą mnie najbardziej! (śmiech) Będzie "k***ą z TVNu", ja piastowałem to zaszczytne stanowisko przez ileś lat i nagle role - na własne życzenie - się odwrócą. Zobaczymy...

A ty miałeś propozycję z "Agenta"?

- Miałem ją już dawno. Odrzuciłem w ostatnim czasie bardzo dużo propozycji. Nie było mnie w telewizji i jest to jak najbardziej świadome.

Jaki jest tego powód?

- Niosłem to brzemię bycia "telewizyjną k***ą", a środowisko, z którego się wywodzę - chociaż staram się od tego odciąć - nie patrzyło na to przychylnie. Ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Z przyjemnością patrzyłem na rapujących z playbacku kolegów w "Pytaniu na śniadanie".

Naprawdę działy się takie rzeczy?

- Nie jestem pewien tylko tego, czy był playback. Ale wcześniej to mnie za występy w tv przezywano "telewizyjnym k*********m".

Czasy się zmieniają...

- Oczywiście. Trzeba być konsekwentnym. Nie można mówić, że coś jest zielone, a następnego dnia twierdzić, że jednak niebieskie. Muzyka, którą wykonuję bazuje na prawdzie - sam piszesz swoje teksty. Więc jeśli ktoś mówił kiedyś, że coś jest fe, a dzisiaj sam to robi powinien głośno przeprosić tych, którzy to robili.

A ciebie ktoś przeprosił?

- Nikt mnie nie przeprasza. Ale wiesz jaką mam satysfakcję, jak widzę Pezeta w reklamie Sprite'a? Sam brałem udział w kampanii reklamowej "Sprite - pragnienie" i kiedy był beef z Płomieniem (grupą hip-hopową założoną przez Pezeta i Onara - red.), to ich głównym argumentem było to, że jestem w reklamie Sprite'a. A teraz gość sam to robi i wszystko jest okay.

Reklama

Co słychać u Onara?

- Nie wiem, widziałem go od tego czasu tylko raz.

Rycha Peję też podobno tylko raz widziałeś. Przynajmniej on tak twierdzi...

- Nie wiem, czy powinienem o tym mówić. To może nie być dla niego dobre. Na solo się ze mną umówił...

Naprawdę? (śmiech)

- Dasz wiarę, że człowiek honoru umówił się na "solo" i przyszedł w trzynastu. On nawet do mnie nie podszedł... Człowiek honoru. Szkoda w ogóle o tym mówić.

Zaprosił cię...

- On mnie nie zaprosił. On mi kazał być!

Musiała to być komiczna sytuacja...

- Stary, to jest pompowane gówno. Żyjesz jakąś imaginacją, że raperzy to wielcy gangsterzy. Chłop przyszedł w trzynastu na solo! Ja się od liceum nie biłem, bo to nie jest mój świat. Problemy rozwikłujesz głową, chyba że jesteś zmuszony, żeby użyć siły. Peja mi ubliżał przez telefon, w słuchawce słyszałem w tle też tego mutanta Gandziora, który także wyzywał mnie od k****w. Bo wiadomo, jedyny argument to jest "ty k***o, ty pedale!". Gadał, że chce mi wp*******ć.

- Mówię to pierwszy raz publicznie. Peja umówił się ze mną 10 maja, w dniu kiedy suweren wybrał prezydenta. Było też wtedy Warsaw Challenge. Nie powiedziałem o tym żadnemu mojemu koledze. Wziąłem ze sobą tylko mojego trenera, żeby mnie pozbierał, jak mi wp******i Rysiu Peja. Stwierdziłem, że pójdę, bo jestem honorowy. Ale jak zobaczyłem trzynastu gości, to k**** parsknąłem śmiechem. W trzynastu do jednego lamusa, w sensie do mnie. I nawet do mnie nie podszedł! Stał w trzecim rzędzie. Mówimy, że to świat zasad i honoru, a to wszystko nie ma racji bytu. On nic nie powiedział. Nie było hasła "ustawcie się po bokach, a ja go roz*******ę". Po prostu czekał co się wydarzy. To było w Warszawie pod kinem Atlantic.

- Odłóż muzykę na bok. Nie możesz przyjść na solo z ekipą trzynastu gości, kiedy jesteś gangsterem Rychem Peją. Na c**j ci dwunastu adiutantów? Idziesz, roz********sz gościa, beng! Zamknijmy ten temat, bo to są jaja.

Tylko przepychanki między wami...

- Żadne przepychanki. Peja płacił pieniądze, żeby nie organizowano moich koncertów w jego mieście.

Za co wy się tak nienawidzicie?

- Prosta rzecz. Byłem jedyną osobą, która powiedziała, że on nie ma racji i śmiała mu się przeciwstawić.

W kontekście Zielonej Góry?

- Tak. I najlepsze jest to, że ja z nim rozmawiałem przez telefon i on mi przyznał rację. Tylko później na podstawie koligacji i jego relacji towarzyskich jednak tak nie może być. Byłem idealnym celem, bo pracowałem w TVNie, byłem z dobrego domu i rapuję o hajsie. Ludzie słabi potrzebują wroga, to jest proste.

Środowisko hip-hopowe jest potwornie brudne. Dlaczego w tej branży jest tyle osób, które nie są uczciwe?

- Myślę, że tak jest w każdej branży. A tej po prostu jestem częścią i to widzę. Dlatego też staram się odciąć od części środowiska.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama