Ukrainie kończy się amunicja przeciwlotnicza. W maju może być ciężko
Czy Rosjanie przejmą kontrolę nad ukraińskim niebem? Kolejne ataki rosyjskich samolotów, helikopterów czy dronów powstrzymywane są tylko dzięki skutecznej obronie przeciwlotniczej. Niestety Ukraińcom powoli zaczyna brakować amunicji. Państwa zachodnie nie mogą pomóc, bo nie mają aż tak dużych zapasów.
Od pierwszego dnia agresji Rosji na Ukrainę obie walczące strony zużywają wręcz niewyobrażalne ilości amunicji. Wystarczy przytoczyć dane przekazane przez dziennik "New York Times", które dotyczą pocisków do artylerii kalibru 155 mm (czyli tej używanej przez NATO). Jeszcze na początku roku Ukraina zużywała miesięcznie ok. 90 tysięcy takich pocisków, czyli dwa razy więcej, niż łączna produkcja USA i państw zachodnich. Ukrainie od dawna brakuje amunicji używanej przez artylerię postsowiecką i musi opierać się na tej podarowanej przez państwa zachodnie.
Ukraiński koncern Ukroboronprom cały czas produkuje niezwykle poszukiwane pociski artyleryjskie kalibru 122 mm do rosyjskiej broni używanej przez Ukrainę. Niestety zapotrzebowanie na froncie jest o wiele większe, niż możliwości ukraińskich zakładów.
Tymczasem także zapasy pocisków USA i państwa NATO są zbyt małe, żeby sprostać zapotrzebowaniu Ukrainy. - Nikt w Europie nie miał zapasów na wypadek III wojny światowej - miał niedawno powiedzieć wysoki rangą europejski dyplomata. Ukraina wystrzeliwuje dziennie znacznie mniej pocisków niż Rosja, ale i tak amunicji do artylerii jest zbyt mało.
Wojna z Rosją to studnia bez dnia - według najnowszych informacji tylko Stany Zjednoczone przekazały do tej pory Ukrainie półtora miliona pocisków kalibru 155 mm.