14 lat uciekał przed policją. Wpadł w kuriozalny sposób

72-letniego gangstera zdradziły tatuaże. Obnosił się z nimi, nieświadom zagrożenia /East News
Reklama

Kiedyś był groźnym przywódcą jednego z odłamów japońskiej Yakuzy. Po udziale w strzelaninie, w której zginął członek rywalizującego gangu zapadł się jak pod ziemię i przez 14 lat skutecznie ukrywał przed policją. Wpadł w niezwykle kuriozalny sposób, gdy przypadkiem stał się gwiazdą social mediów.

Ta historia brzmi, jak scenariusz komedii kryminalnej, lecz wydarzyła się naprawdę. 72-letni Shigeharu Shirai w Japonii był jednym z bossów Kodokai - gangu ściśle współpracującego z Yakuzą. Rodzimy kraj musiał opuścić, uciekając przed zarzutami o morderstwo. W 2003 roku bowiem brał udział w strzelaninie, w której zginął Kashihiko Otobe, lider gangu Kamiya.

Zanim śledczy wpadli na jego trop, Shirai był już daleko. Wsiadł w samolot i poleciał tam, gdzie nikt go nie zna - do Tajlandii. W swojej nowej ojczyźnie ożenił się i wiódł spokojne życie emeryta, podczas gdy jego ludzie aresztowani za udział w strzelaninie odsiadywali wyroki od 12 do 17 lat więzienia. Mimo to, lojalni żołnierze mafii nie zapomnieli o nim. Odwiedzali go nawet trzy razy do roku, przywożąc "emeryturę" w gotówce.

Jego nowi sąsiedzi mogli nawet nie podejrzewać, że do ich dzielnicy przeprowadził się bandyta, który potrafi mordować z zimną krwią. Lata jednak mijały, a Shirai stopniowo tracił czujność. A może czuł się coraz bardziej bezkarny? W każdym razie przestał ukrywać swoje mafijne tatuaże, które z dumą prezentował chociażby podczas partyjek szachowych.

I właśnie podczas emeryckiej gry w szachy popełnił błąd, który okazał się jego zgubą. Dał się sfotografować młodemu miłośnikowi tatuaży, który następnie zamieścił zdjęcia kolorowo zdobionego ciała gangstera na swoim profilu na Facebooku. Zdjęcia błyskawicznie zyskały ogromną popularność, udostępniło je ponad 10 tysięcy osób, w tym wiele osób z Japonii.

Tak po kilkunastu latach na trop poszukiwanego gangstera wpadła japońska policja. Choć upłynęło sporo czasu, nikt nie miał wątpliwości. Charakterystyczne tatuaże i brak małego palca w lewej dłoni - to nie mógł być nikt inny. Szybko skontaktowano się z policją w Bangkoku i zorganizowano wspólną akcję.

Reklama

Poszukiwania nie trwały długo. Shirai został pojmany podczas robienia zakupów. Potwierdził, że był bossem Kodokai, natomiast nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Zeznał jedynie, że zabity Otobe wielokrotnie go "nękał".

Jako, że w Tajlandii przebywał bez paszportu, czy wizy, Shirai został oficjalnie aresztowany pod zarzutem nielegalnego pobytu, co ułatwiło proces ekstradycji. Niebawem rozpocznie się proces, który z pewnością zakończy się wyrokiem dla 72-latka.

Według oficjalnych danych japońskiej policji, w 2017 roku na terenie kraju działały 22 zorganizowane grupy przestępcze liczące ponad 20 tysięcy członków.

Trzy czwarte z tej liczby skupia gang Yamaguchi-gumi, pozostałe dwie grupy rywalizujące o wpływy w przestępczym świecie to Sumiyoshi-kai i Inagawa-kai. W ostatnich latach mafia rozszerzyła swoje wpływy poza sprzedaż narkotyków i hazard, mocno inwestując w branżę budowlaną, finansową i ochoniarską.

Zdjęcia, które zdradziły Shigeharu Shirai


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy